Postkomuniści to jest partia, to są ludzie, którzy nie rozumieją, czym jest państwo – mówi gość RMF prof. Jadwiga Staniszkis. I jako dowód przytacza chociażby sprawy Józefa Oleksego i Marka Ungiera.

Tomasz Skory: Dlaczego pan prezydent jest gotów wg pani poświęcić stabilność polityki zagranicznej, za którą zresztą konstytucyjnie odpowiada, dla ratowania rangi podupadającego Sejmu?

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że mają tam bardzo krótką ławkę kandydatów, a po drugie być może chciałby, aby ktoś inny przejął kierowanie polityką zagraniczną, np. przed wizytą Putina.

Tomasz Skory: Dlaczego?

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że po tych wzmiankach o komsomolcach - a o Cimoszewiczu można powiedzieć wszystko, ale nie że jest z ławki komsomolców – i być może wygodniej jest mu przy rozmowie z Putinem mieć kogoś innego. Chodzi o wynegocjowanie granic tych ataków z Moskwy, które mogą bardzo skomplikować także wybory nowego prezydenta.

Tomasz Skory: Czy pani nie dziwi zachowanie Cimoszewicza, który jak do tej pory nie odmówił, a wszyscy spodziewaliby się po nim – znanym ze stanowczych zachowań – że on w takich sytuacjach raczej odmawia.

Jadwiga Staniszkis: On na pewno zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, jak dalece zagrożony jest układ postkomunistyczny i być może chce go ratować. Jest o tyle zaskakujące, gdyż czeka nas debata przed referendum konstytucyjnym (konstytucja europejska) i tutaj właśnie minister Cimoszewicz jest jedynym, którego opozycja w jakimś sensie szanuje. Widać, jak on bronił stanowiska, w które wierzył; zmieniał delikatnie to stanowisko. Ale jest jedynym, którego argumenty mogą być wysłuchiwane.

Tomasz Skory: Na dodatek trwają jeszcze negocjacje finansowe.

Jadwiga Staniszkis: Poza tym Polska jest teraz szefem Rady Europy. To jest zaskakujące, ale wydaje mi się, że to jest ten pierwszy wzgląd. To jest tylko hipoteza.

Tomasz Skory: Opozycja wypomina, że Aleksander Kwaśniewski przeprowadza w rządzie zmiany niemal na każde skinienie szamoczącego się w bojach wewnętrznych SLD. Tak było z Oleksym, który wylądował w MSWiA, bo Janik był potrzebny partii. Potem była zmiana w MSWiA. Nastąpił Ryszard Kalisz itd., itd. Dlaczego prezydent to robi, przecież po prezydencie należy oczekiwać, że będzie się zajmował całym państwem.

Jadwiga Staniszkis: Ale nie po tym prezydencie. To jest generalnie szersze zjawisko. Postkomuniści jak niegdyś komuniści są partią antypaństwową. To nie jest oryginalne stwierdzenie - powiedział to Bierdiajew zaraz po rewolucji bolszewickiej. On wtedy pocieszał, że rewolucja szybko padnie, bo nie może rządzić partia antypaństwowa, u nas widać, jakie są tego efekty. Ale prezydent i szefowa jego kancelarii, którzy mówią ws. Ungiera, że to nie przeszkadza w pełnienie urzędu, bo przecież to jest przedawnienie, to było tak dawano itd. Albo pan Oleksy, który zamiast powiedzieć: „rezygnuję”, bo nie zgadzam się z wyrokiem sądu, ale nie mogę go krytykować, jak długo jestem marszałkiem. I po prostu wygłasza swoje orędzie, atakując zasadność wyroku. To jest partia to są ludzie, którzy nie rozumieją czym jest państwo. I dobrze, aby ta formacja się skończyła.

Tomasz Skory: Ale pani przewidziała rozsyp SLD przed rokiem. Ona po części nastąpiła. Potrafi pani ocenić, czy uda się ich ponownie połączyć?

Jadwiga Staniszkis: Oni nie przewidzieli, że spadają już poniżej 5 proc., bo przedtem kalkulowali, że każdy uzbiera tam 5-6 proc., to w sumie zbiorą więcej, niż by zebrali w jednym układzie. To jest w tej chwili kwestia przekroczenia progu. Myślę, że tutaj do takich ruchów integracyjnych dojdzie.

Tomasz Skory: Na to jest potrzebny czas. Mamy się jeszcze łudzić myślą o wyborach na wiosnę czy należy dać sobie z tym spokój?

Jadwiga Staniszkis: Nie wiem, czy na to potrzebny jest czas. To są ludzie, którzy znają się jak łyse konie. Przecież ten rozpad był trochę taki sztuczny. Są ludzie – marszałek Borowski był drugą osobą w państwie, gdy się to wszystko działo, musiał być dobrze poinformowany; jest człowiekiem inteligentnym. To jest kwestia 15 minut, tylko wahają się, czy warto w tym momencie czy później.

Tomasz Skory: 2005 zapowiada się jako rok ujawniania tego, co ludzie dawnej opozycji znajdą w swoich teczkach. To wg pani będzie równoważyć doniesienia o rozwoju afer związanych z SLD?

Jadwiga Staniszkis: Strona postkomunistyczna oraz ludzie, którzy dostaną swoje dokumenty. Ale myślę, że będzie tutaj także świadome używanie tzw. haków utrzymywanych przez kilka lat w rezerwie. Będą próbowali zneutralizować ludzi z Platformy i z PiS-u, utrudnić formowanie rządu. Mam nadzieję, że to ostatecznie oczyści scenę polityczną.

Tomasz Skory: A kto miałby uruchamiać te „haki”?

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że jest to kwestia – tak jak w przypadku pani Niezabitowskiej. Oczywiście jest tam jej podpis, ale tego typu materiały - w sumie, to co pokazywała prasa - to nie jest wartościowy materiał, ale wystarczający, aby ją zniszczyć. Myślę, że w czasie stanu wojennego i później zbierano tego typu materiały, aby zneutralizować tych, którzy zaczną działać, albo pokazać innym – powiedzmy ważnym osobom – patrzcie nawet taka sypie i zmusić do współpracy. Myślę, że to będzie teraz wypływało. To będzie obrzydliwe. Niestety to dotknie także ludzi, na których liczyliśmy, że będą porządkowali państwo. Ale to jest początek oczyszczania i co więcej także od dołu - organy ścigania w miastach, niezależnie od centrali. I to jest nowa jakość.

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.