Co było najważniejsze dla Amerykanów, którzy dzisiaj głosowali, to wartości moralne. Nie ekonomia, nie wojna w Iraku, nie terroryzm, tylko wartości moralne. W sposób oczywisty, dało to sporo głosów Bushowi - mówi gość Faktów, profesor Karol Sołtan.

Tomasz Skory: Dzień dobry, witam panie profesorze w środku nocy.

Karol Sołtan: Dzień dobry.

Tomasz Skory: Pan, zwolennik demokraty, senatora Kerry’ego łudzi się, że jeszcze nie wszystko stracone i Kerry może jeszcze wygrać?

Karol Sołtan: No nie, raczej mała szansa, żeby Kerry wygrał, ale trzeba pamiętać, że cztery lata temu też wydawało się, że Gore już wygrał, a później się okazało, że nie, więc... warto być trochę ostrożnym, ale wydaje mi się, że rzeczywiście wybory się skończyły.

Tomasz Skory: Od kilku godzin obserwujemy spływające wyniki wyborów, co pół godziny jest to potwierdzająca się przewaga Georga Busha. Kiedy on ma 196 głosów elektorskich, Kerry ma tylko 188 i potem 238 do 199, itd., itd., republikanie świętują nieprzerwanie od kilku godzin, panie profesorze. Czy mają powody?

Karol Sołtan: No wydaje mi się, że tak. Ale wcześniej Demokraci trochę świętowali, bo przez cały dzień były plotki, że Kerry wygrywa...w internecie i w telefonach... wśród zawodowców. Ale te plotki to już teraz, zdaje się, zawsze są nieprawdziwe.

Tomasz Skory: Demokraci zajmą się teraz przygotowywaniem protestów wyborczych, z pomocą 10 tysięcy prawników, tak jak głosiły właśnie plotki?

Karol Sołtan: Wie Pan, to wszystko absolutnie zależy od Kerry’ego. Jeżeli on da sygnał, że tak, to tak będzie. Jest na pewno duża armia prawników i innych, którzy chętnie to zrobią. Ale jeśli da sygnał, że nie, to mniej ich będzie to robiło. Przypuszczam, że może niektórzy i tak będą walczyć, bo kraj jest straszliwie podzielony. To jest różnica pomiędzy tymi wyborami, a poprzednimi. Jeżeli te wybory się skończą tak bardziej normalnie, to kraj jest dużo bardziej podzielony i to jest problem poważny, nawet porównując z wyborami cztery lata temu.

Tomasz Skory: Wygląda na to, że sztab Kerry’ego nie zamierza jednak złożyć broni i może protestować do upadłego. Tak przynajmniej wynika z tego, jak oprotestował wynik wyborów w Ohio, twierdząc, że nie przyznaje się do porażki tam.

Karol Sołtan: No tak, w tej chwili jest na pewno za wcześnie. Pytanie jest, co będzie za – powiedzmy – 12 godzin, 24 godziny. Wtedy zobaczymy, czy rzeczywiście będzie ta walka prowadzona do końca, czy zrezygnują...

Tomasz Skory: Jeżeli w ciągu tych 12 godzin, 24 godzin, panie profesorze, te znane nam teraz, w tej chwili, wyniki potwierdzą się, czy to będzie znaczyło, że partia demokratyczna odchodzi coraz bardziej na margines polityki. Przypomnę, republikanie otrzymali większość w Kongresie, w Izbie Reprezentantów, no i utrzymali prezydenturę. Umacnia się władza Busha. Demokraci niewiele mają do powiedzenia.

Karol Sołtan: No ja bym powiedział, że przez najbliższe dwa lata na pewno. Ale ta sytuacja może się bardzo drastycznie zmienić. Nawet za dwa lata, a już na pewno za cztery. Kraj jest bardzo podzielony, jest wojna, sytuacja ekonomiczna może ewaluować w sposób nie do przewidzenia; także – ja bym powiedział – że na najbliższe dwa lata, to republikanie kontrolują wszystko, oprócz kontroli Senatu takiej, która rzeczywiście by dawała im zupełną wolność decyzyjną, bo do tego potrzeba 60 głosów, a tego nie będą mieli. Ale to może się bardzo zmienić, bo w kraju tak podzielonym, polityka jest niestabilna, powiedziałbym. A kraj jest podzielony też regionalnie, także nawet jeżeli w rządzie federalnym kontrolują wszystko republikanie, to tam gdzie widać niebieskie stany na mapie, elektoralnie jest zupełnie inaczej.

Tomasz Skory: Te niebieskie, to demokratyczne stany, z przewagą demokratów. Panie Profesorze, zastanawiające w tych wynikach, które obserwujemy na tej właśnie mapie, czerwonej i niebieskiej, jest to, że Amerykanie w większości krytycznie oceniali, tuż przed wyborami, prezydenturę Georga Busha. Ponad 50 proc. Amerykanów było krytycznie nastawionych. Przy takich ocenach, prezydent nie ma zwykle dużych szans na ponowny wybór, a jednak dzieje się to co widzimy. Z czego to wynika? Kerry był słabą alternatywą?

Karol Sołtan: No tak by wynikało. Ja nie wiem. Tu trzeba mieć więcej wiadomości z dzisiejszych różnych badań, których ja jeszcze nie bardzo znam. Jeden rezultat był mocno dramatyczny – mianowicie, co było najważniejsze dla Amerykanów, którzy dzisiaj głosowali – wartości moralne. Nie ekonomia, nie wojna w Iraku, nie terroryzm, tylko wartości moralne. Dla mnie to było nie do przewidzenia. W sposób oczywisty to dało sporo głosów Bushowi, przypuszczam, że nawet wśród ludzi, którzy nie uważali go za specjalnie dobrego prezydenta, ale uważali, że on jest im w jakiś sposób bliższy, w tym wymiarze wartości moralnych.

Tomasz Skory: Bardzo nieoczekiwany czynnik decyzyjny zaważył prawdopodobnie na wyborach w Stanach Zjednoczonych. Była to otóż – moralność. Dziękuję bardzo panie profesorze. Gościem Faktów był profesor Karol Sołtan, w waszyngtońskim studio RMF, w National Press Building.

Karol Sołtan: Dziękuję.