Kompromis, który miałby polegać na rezygnacji z systemu nicejskiego, w zamian za odniesienie się do chrześcijaństwa w preambule konstytucji UE byłby nie do przyjęcia – uważa Gość Faktów, poseł PO Bronisław Komorowski.

Tomasz Skory: Pan wierzy w wiarygodność premiera Leszka Millera, kiedy ten broni wartości chrześcijańskich w konstytucji europejskiej?

Bronisław Komorowski: Leszek Miller nie jest dla mnie politykiem wiarygodnym, szczególnie wtedy, jeżeli upomina się o wartości chrześcijańskie, ale doceniam to, że ze względów na pełnioną funkcję, stara się wyrażać na zewnątrz - w stosunku do UE i innych krajów UE - stanowisko i oczekiwania ogromnej większości polskiego społeczeństwa. To dobrze o nim świadczy, że mimo osobistych, pewnie daleko idących wątpliwości i pewnej śmieszności tej sytuacji, którą na pewno czuje, jednak stara się być premierem reprezentującym interes narodowy Polski.

Tomasz Skory: Panie pośle, przewodniczące Unii Włochy apelują, żeby kraje członkowskie poświęciły swe narodowe interesy dla dobra Europy. Czy to powinno skłonić Polskę do przemyślenia, powiedzmy dyplomatycznie, swego uporu ws. Nicei?

Bronisław Komorowski: To dosyć śmieszny apel Włoch, wynikający z tego, że Włochy pełnią funkcję prezydencką w tym okresie i niewiele mogą więcej zaoferować. Ja bym oczekiwał – i myślę, że strona polska oczekuje w całości – od Włoch nie aktów strzelistych i apeli o rezygnacji z interesów narodowych, ale propozycji pewnych rozwiązań kompromisowych wyjścia sytuacji.

Tomasz Skory: A może Włochy mają jakiegoś asa w rękawie. Wszyscy spodziewamy się, że np. zostanie Polsce zaproponowany dodatkowy komisarz UE, być może w konstytucji europejskiej znajdą się zapisy, na których nam zależy, dotyczące chrześcijaństwa. Czy to nas przekona?

Bronisław Komorowski: Przy całym moim głębokim osobistym zaangażowaniu w to, by w preambule konstytucji europejskiej było odniesienie do chrześcijaństwa, jako do jednego ze źródeł inspiracji, kultury, tradycji, w ogóle wartości tworzących dzisiejszą Europę, to muszę powiedzieć w sposób jednoznaczny, że oczywiście kompromis, który miałby polegać na tym, że Polska rezygnuje z systemu głosowania, które nam daje szanse na wpływanie na bieg spraw w Europie, w zamian za zapisy w preambule, oczywiście jest nie do przyjęcia. Sprawą zasadniczą jest kwestia sposobu głosowania, który jest korzystniejszy w zapisach nicejskich, zdecydowanie mniej korzystny dla Polski, jeśli chodzi o propozycje kształtu konstytucji europejskiej, wypracowanej przez Giscarda d'Estaing.

Tomasz Skory: Panie pośle, ale jeśli jeszcze w środę komunikat UE mówił o konieczności dalszej refleksji nad sposobami wyjścia naprzeciw niepokojom itd., to w języku dyplomacji oznacza, że w ogóle nie ma szans na porozumienie i chyba będziemy musieli tę konstytucję blokować.

Bronisław Komorowski: Jesteśmy w fazie impasu w polityce i to jest trochę wojna nerwów, trochę trzeba wytrzymać, to - według mnie – jak się powiedziało „a”, trzeba powiedzieć „b” i konsekwentnie do końca bronić własnego stanowiska, licząc na to, że to druga strona się ugnie i wyjdzie z jakimiś propozycjami kompromisowymi, albo rzeczywistego kompromisu, albo iść w zaparte i walczyć o wszystko. Na końcu takiego działania niewątpliwie jest z jednej strony możliwość rzeczywista zablokowania procesu przyjmowania konstytucji europejskiej – od tego świat się nie zawali, bo bez tej konstytucji Unia działa, ale z ryzykiem pewnego upokarzania Polski – ale to jest realna możliwość. My możemy do tego dążyć, albo możemy przynajmniej straszyć naszych partnerów zachodnich, że taką taktykę Polska zastosuje – z wszystkimi konsekwencjami – po to właśnie, by uzyskać jakieś korzystniejsze zapisy na zasadzie szukania kompromisu. Ale to jest rola Włochów w tej chwili, by propozycje kompromisowe wypracować i zaproponować, a nie, żeby apelować o to, żeby inne narody się posunęły w swoich interesach.

Tomasz Skory: Wszystko to wyjaśni się w ciągu najbliższych tygodni. Na koniec chciałem zapytać, czy Polsce potrzebne są amerykańskie bazy wojskowe, o czym mówi prezydent Bush, że być może do tego dojdzie?

Bronisław Komorowski: One nie są Polsce konieczne. Natomiast Polska jest zainteresowana w sposób bardzo zdecydowany, żeby istniały bazy amerykańskie na terenie Europy, na terenie Niemiec w szczególności, bo to jest blisko Polski. Jeśli będzie taka możliwość, to my mamy pewne bazy, które są przygotowane pod kątem potrzeb infrastrukturalnych NATO jako całości, być może Amerykanie chcieliby się tam ulokować, ale to jest kwestia negocjacji warunków. Ja osobiście jestem przekonany, że najbardziej prawdopodobna jest obecność amerykańska w niewielkiej ilości żołnierzy, przy okazji tworzenia jednego „kawałka” tarczy antyrakietowej, która wymaga instalacji rozpoznania, a te instalacje z kolei wymagają obecności żołnierzy, aby ten system mógł działać skutecznie, to by było z korzyścią dla polski niewątpliwie.