Największą popularnością w świecie cieszą się: polska wódka, kiełbasa i krówki. Jakie państwo, takie hity eksportowe - można zacytować klasyka. Hity zupełnie na miarę XXI wieku. Nie będzie Polak budował samolotów, statków, komputerów - bo i po co. Elektrownię atomową mogą nam Francuzi albo Rosjanie zbudować, broń sprzedadzą Niemcy albo Amerykanie. Następnym razem Chińczycy lepiej się do dróg zabiorą, a inne wynalazki i tak przecież karawany ze wschodu i zachodu przywiozą.

Między Bugiem a Odrą nikt nie rwie włosów z głowy, bo przecież żyjemy w Unii, która da nam w budżecie, więc jakoś pociągniemy. W Rosji często o Polsce mówi się z pogardą, że kiedyś "doiła" Związek Radziecki, a teraz wisi na pasku Zachodu. Padają określenia bardziej dosadne i porównania bardziej wulgarne, czy też skojarzenia z najstarszym zawodem świata - ale nie w tym rzecz.

Rzecz w tym, że na niepodległość zasługuje ten kraj, co nie tylko potrafi ją obronić, ale ten, co z tej niepodległości potrafi zrobić użytek. Obronić nie potrafimy, tu złudzeń chyba nie ma nikt. Słyszymy od lat, że tak bezpieczna Polska jeszcze w historii nie była, więc armię mamy karykaturalną i organizowaną według standardów z początków ubiegłego wieku. Tylko dlaczego taka Szwajcaria otoczona przez sąsiadów - przyjaciół utrzymuje 200-tysięczne wojsko i obowiązkową służbę? Nie słyszałem, by ktoś chciał zająć alpejskie szczyty i doliny. Nasz sąsiad na Zachodzie też raczej wojska nie likwiduje, a nawet buduje nowoczesne czołgi, okręty i jakąś broń laserową ostatnio testuje. Widocznie nie zrozumieli, jacy jesteśmy bezpieczni i jak idioci wyrzucają pieniądze w błoto. Chyba, że oni tak się zbroją, tam we Francji i w Wielkiej Brytanii, by w razie czego ruszyć nam na pomoc. Muszą ! Mamy przecież artykuł piąty Paktu Północnoatlantyckiego my bronimy się zapisami traktatowymi, tacy jesteśmy sprytni w tej Polsce.

Teraz więc o pożytku, jaki czynimy z niepodległości. Otóż my dyskutujemy i to o WARTOŚCIACH. Może forma nie bardzo elegancka, ale jakie to zajmujące - więc lewi i prawi od rana okładają się maczugami. Niech się Europa - co tam, cały świat! - uczy, jak potrafimy drzeć gęby.  

I tak lewicowe salony, te co przez kilkanaście ostatnich lat miały monopol na "wyznaczanie właściwych kierunków i postaw" rozpoczęły propagandową młóckę próbując udowodnić, że wszystko co na prawo od Róży Luksemburg to faszyzm lub - jak ujęła to pewna przedstawicielka zlewaczonego towarzystwa - "brudna faszystowska gęba".

Siły postępu uderzają, a siły narodowe odpowiadają grożąc rozstrzeliwaniem za zdradę i weryfikacją, aby tylko prawdziwi Polacy się ostali. Prawi chcą obalać "bananową republikę okrągłego stołu", lewi walą wprost, że tylko edukacja seksualna od przedszkola i choinka noworoczna zamiast bożonarodzeniowej uczynią z nas prawdziwych Europejczyków. Gdy zaś słowa tak obrzydliwe jak "pani marszałek" ustąpią miejsca "marszałkini" będziemy w awangardzie postępu.

A ja myślę, że jesteśmy w okolicy ustępu.