„Na kompleksowe analizy przyjdzie czas za kilka dni. Większość obserwatorów nie jest w stanie jednoznacznie ocenić skutków tego, co się stało. W sensie technicznym, co się zadziało, jeżeli chodzi o przemarsz wojsk, jak się odbywał, te informacje wywiadowcze są w naszym posiadaniu. Wspólnie z sojusznikami je gromadzimy. Natomiast na wnioski polityczne przejdzie jeszcze czas” – stwierdził rzecznik rządu, Piotr Müller w Porannej rozmowie w RMF FM. Krzysztof Berenda pytał swojego gościa, co rzeczywiście wydarzyło się w sobotę w Rosji.

Prowadzący rozmowę dopytywał, czy polskie władze wiedzą, czy w Rosji faktycznie doszło do puczu i próby obalenia Putina, czy była to ustawka. "Tego myślę, że żaden analityk, który obserwuje Rosję, tak naprawdę nie wie. Najpierw Władimir Putin mówił o "zdradzie" i "buncie". Później o "porozumieniu". Myślę, że nikt nie spodziewał się takiej dynamiki wydarzeń. Stawia ona w niekomfortowym świetle zdolności władz rosyjskich" - mówił gość RMF FM.

Rzecznik rządu dodał, że jest to wewnętrzna sprawa Rosji, która nie zagraża Polsce, a Ukrainie daje być może szanse na nowe działania.

Co mogli chcieć uzyskać Rosjanie, jeśli bunt Prigożyna był ustawką i inscenizacją? Zdaniem Piotra Müllera nie wszystko powinno się rozpatrywać jako wielopoziomowy plan. "Czasami niestety dochodzi do decyzji o charakterze mniej przewidywalnym. Nie da się zrealizować wyjazdu kolumn wojsk bez organizacji, więc jakiś cel polityczny widocznie był. Natomiast nie podejmuję się dzisiaj jednoznacznej oceny" - dodał Müller.

W sobotę premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z szesnastoma unijnymi przywódcami. Rzecznik rządu przekazał, że rozmowy miały na celu przede wszystkim uzgodnienie reakcji politycznej UE. "Ona była jednoznaczna. Wskazaliśmy, że to wewnętrzna sprawa Rosji. Obserwujemy to, co się dzieje. Z pewną nadzieją, że to zamieszanie umożliwi ukraińską kontrofensywę i odzyskanie terenów zajętych przez Rosję" - mówił gość Porannej rozmowy w RMF FM.

Müller o niewybuchu w Wojsławicach: Nie ma niebezpieczeństwa

W niedzielę wieczorem pojawiły się doniesienia o wybuchu w Wojsławicach koło Radomia. Krzysztof Berenda zapytał swojego gościa, czy polskie służby sprawdziły, czy nie spadła tam kolejna rosyjska rakieta. "Tak, wczoraj wieczorem odbyły się rozmowy pana premiera i pana prezydenta Andrzeja Dudy, ministra obrony narodowej, ministra Kaczyńskiego, ministra Kamińskiego. Na ten moment wiemy, że najprawdopodobniej doszło do wybuchu ładunku z czasów II wojny światowej. Ktoś odkopał ten ładunek i doprowadził do detonacji. Nie ma niebezpieczeństwa. Nie było też żadnego obiektu, który by przelatywał w tym czasie" - uspokajał rzecznik rządu.

Müller o puczu w Rosji: To zaskakujące, że w ogóle doszło do jakiegoś porozumienia

Krzysztof Berenda w Porannej rozmowie w RMF FM zapytał również o to, czy w sobotę faktycznie istniało ryzyko upadku władzy Władimira Putina. "Nikt tego jednoznacznie nie jest w stanie ocenić. Gdy patrzymy na kolumnę wojsk zmierzających kierunku Moskwy i nie wiemy, jakie są rzeczywiste cele osoby, która to robi, to można oceniać takie ryzyko jako możliwe. Kiedy kolumna się zatrzymała w określonej odległości od Moskwy, te interpretacje były zupełnie inne. Jest czymś zaskakującym, że po słowach Władimira Putina (o zdradzie - przyp. red.) w ogóle doszło do jakiegoś porozumienia" - mówił Piotr Müller. Dodał, że jeszcze trzy dni temu uznałby taki przebieg wydarzeń za nierealny.

Müller o Grupie Wagnera na Białorusi: Na ten moment nie widzimy zagrożenia dla Polski

Żołnierze Grupy Wagnera mają zostać przeniesieni na Białoruś. Krzysztof Berenda pytał, co to może oznaczać dla Polski. "Już w tej chwili na terenie Białorusi stacjonują wojska rosyjskie. Będziemy obserwować czy wojska najemne, jeżeli faktycznie pojawią się na Białorusi, nie będą przemieszczać się w stronę Polski. To dla nas najważniejsza rzecz do analizy, natomiast na ten moment nie widzimy takiego zagrożenia. To, co obserwowaliśmy w weekend jest wewnętrznym kłopotem Rosji. Pewnego rodzaju destabilizacją elit politycznych w Rosji. Nie pozostaje nic innego, jak obserwować"- zaznaczył gość w RMF FM. Rzecznik rządu dodał, że Ukraina może starać się wykorzystać tę sytuację do kontrofensywy i odzyskania zajętych przez Rosję terenów.

Co gdyby jednak doszło do ruchów żołnierzy Grupy Wagnera w kierunku polskiej granicy? "Jeżeli takie sytuacje mają miejsce z terenu innego kraju, w tym wypadku Białorusi, to odpowiedzialność ponosi Białoruś. Nie ma takiego czegoś, że ktoś odcina się od odpowiedzialności za hasające po swoim terenie wojska. My bronimy swojego terytorium. Jeżeli byłoby w jakikolwiek sposób zaatakowane,  to, tak jak każde państwo NATO, wtedy się bronimy. Ale jesteśmy armią defensywną, bronimy swojego terytorium, a nie atakujemy" - podkreślił Piotr Müller w Porannej rozmowie w RMF FM.

Müller: Ostanie zdanie ma Jarosław Kaczyński

"W obozie politycznym ostatnie zdanie ma prezes Jarosław Kaczyński, jest liderem większości parlamentarnej. Co być może niektórych zaskoczy, bo czasami słyszę takie dyskusje. Mamy styl parlamentarno-gabinetowy, co oznacza, że większość parlamentarna decyduje o składzie gabinetu. I lider większości parlamentarnej siłą rzeczy ma zawsze tę władzę, że decyduje o tym, jak funkcjonuje rząd" - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM rzecznik rządu, Piotr Müller.

Müller wyjaśniał, że Jarosław Kaczyński, jako jedyny wicepremier, będzie odpowiadał przede wszystkim za koordynację tematów, zgłoszonych podczas programowego ula Prawa i Sprawiedliwości: "I nadal kwestie bezpieczeństwa, choć nie jako przewodniczący komitetu, bo przewodniczącym komitetu zostaje minister Mariusz Błaszczak"- mówił Müller.

Czyli jego obowiązkiem jest pilnowanie realizacji obietnic wyborczych? "Również, bo jest szefem obozu politycznego, w związku z tym je dekretuje. A później realizujemy je w resortach, ale ważną rolą szefa obozu politycznego jest to, aby też tego pilnować" - doprecyzował Müller.

Rzecznik rządu był również pytany o sytuację w Rosji związaną z puczem Prigożyna. Czy którykolwiek raportów przygotowanych przez służby dla rządu pozwala odpowiedzieć na pytanie czy Prigożyn i jego najemnicy mają broń jądrową? "Ja nie mam wiedzy na ten temat. Zakładam, że nie mają" - stwierdził polityk.

Gość RMF FM został również zapytany o poniedziałkowe spotkanie grupy wyszehradzkiej. Czego oczekuje Polska? "Dziś będą dyskutowane kwestie dotyczące migracji. Bo ostatnie decyzje, które zostały podjęte w ramach Rady UE, są dla nas nieakceptowalne. A na przykład Czesi zagłosowali za tymi rozwiązaniami, choć wpisując swój głos do protokołu, ale jako niewiążący. Pojawią się też kwestie związane z energetyką, jak zwykle. To jest ważny temat przed szczytem Rady Europejskiej" - mówił polityk obozu rządzącego.

A czy Polska ma już dobre relacje z Wiktorem Orbanem, który jest jednym z członków grupy Wyszehradzkiej? "My mamy dystans do Wiktora Orbana po jego niewłaściwej reakcji wobec tego, co Rosja zrobiła Ukrainie. I ten dystans pozostał" - mówił rzecznik rządu. "Oczywiście na każdym spotkaniu rozmawiamy i to podkreślamy. Ale w innych tematach, które gospodarczo nas łączą, mamy podobne zdanie. W kwestii związanej z agresją Rosji niestety dzieli nas duża różnica" - dodał.

 

Krzysztof Berenda pytał o doniesienia szefów redakcji Wp.pl i Onet.pl o naciskach ze strony rządzących na zatrudnienie przedstawicieli PiS-u w redakcjach. "Jeden z ministrów miał naciskać - to wszystko jest w takiej formule, która jest warunkowa. Mnie już nie zaskakuje to, że niektóre osoby stawiają poważne zarzuty nie przedstawiając dalej idących faktów czy okoliczności" - mówił Müller. I dodał, że nie wierzy, że tego typu informacje mogą się potwierdzić.