"Światowej wojny z tego nie będzie, regionalna – być może. Na tę chwilę sytuacja jest za bardzo dynamiczna, żeby móc jakoś bardziej stanowczo takie tezy stawiać. Z perspektywy Izraela jest to największa porażka państwa, największa porażka też militarna poniekąd. Kryzys, jakiego to państwo nie doznało od swojego powstania" – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Michał Wojnarowicz. W ten sposób analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych odniósł się do konfliktu w Izraelu.

Wojnarowicz zauważył, że konflikt na Bliskim Wschodzie jest już zaawansowany. Teraz pojawiła się skala i za tą skalą pójdą też odpowiednie reakcje ze strony Izraela. Nie ma co ukrywać: liczba ofiar, rannych, dotkniętych tym konfliktem będzie dramatycznie rosła. Biorąc pod uwagę, że świat obecny jest trochę rozedrgany, że tyle się dzieje, to takie rzeczy siłą rzeczy budzą dużo większe emocje, dużo większe zainteresowanie i w tym momencie tak na dobrą sprawę ciężko spekulować dokładnie, co jeszcze dalej się wydarzy. To brzmi strasznie ogólnie, ale efekty tego rozedrgania w tym konkretnym miejscu, w tym konkretnym momencie mogą mieć też przełożenie na inny obszar - komentował.

Ekspert zauważył, że już teraz wśród ofiar tego konfliktu są cudzoziemcy. A po co Hamasowi są zakładnicy?

Po pierwsze - efekty psychologiczny. Izrael w swojej historii, w swojej dotychczasowej doktrynie bardzo dbał o to, żeby nie zostawić nikogo w niewoli, żeby nawet zwłoki żołnierzy, zwłoki ofiar terroryzmów, czy jakichś ataków zostały pochowane zgodnie z rytuałem judaistycznym. Jak jeszcze przypomnimy sobie, że ponad 10 lat temu za jednego pojmanego izraelskiego żołnierza Izrael był w stanie wypuścić 1,2 tys. palestyńskich więźniów, że po próbie porwania trzech izraelskich żołnierzy w 2006 roku wybuchła II wojna libańska, jak to się określa, to widzimy, jaką to ma wagę - kontynuował gość Grzegorza Sroczyńskiego.

A drugi - obecność obywateli Izraela w Strefie Gazy blokuje bardzo możliwości operacyjne izraelskiej armii. W momencie, kiedy prowadzone są tam bombardowania, kiedy są rozważane opcje operacji lądowej, to musi uwzględnić wariant, w którym ci na końcu będą jako żywe tarcze, albo dokona się na nich egzekucji jako próba wpłynięcia na stronę izraelską. A z drugiej strony - presja społeczna w samym Izraelu w myśl tego, od czego zacząłem, czyli waga tego, żeby ci ludzie wrócili żywi, bezpieczni, może skłaniać izraelski rząd do jakichś ustępstw - mówił.

"Hamas w tym konflikcie jest stroną słabszą"

Wojnarowicz był też pytany o masakrę, której hamasowcy dokonali na festiwalu Supernova. Po co Hamasowi taka ostentacja?

Hamas gra na to, że ci, którzy i tak już popierają stronę palestyńską, zostaną mimo tych obrazków. To jest wszystko uzasadniane tymi zbrodniami, które dokonywał Izrael, tymi działaniami, które Izrael na ludności palestyńskiej prowadził. To mowa o tych, którzy i tak są po stronie Hamasu, i tej wersji palestyńskiego podejścia do konfliktu, czyli przemocy i terroru. Część niezdecydowanych faktycznie może się odwrócić - zaznaczał.

Warto też podkreślić kontekst bliskowschodni, czyli to, co robiło ISIS jeszcze parę lat temu w Iraku, w Syrii i ten efekt psychologiczny, uderzenia w bardzo czułe struny izraelskiej psychiki. Gramy na pokazanie siły, że mamy takie możliwości. Hamas w tym konflikcie jest stroną słabszą, jest ta asymetria widoczna, ale w tym momencie był w stanie Izrael totalnie zaskoczyć, zrealizować najczarniejszy scenariusz, który Izraelczycy przewidywali, że dojdzie do jakichś porwań, krótkotrwałego zajęcia miejscowości izraelskich, bo tego jest w stanie dokonać dobre zorganizowana organizacja, z dobrym wywiadem, kontrwywiadem i możliwościami. Hamas nie był aż tak postrzegany przez izraelskie władze w ostatnim czasie i to się na tym państwie okrutnie zemściło - mówił gość RMF FM.

"Jestem daleki od scenariuszy, że guzik został naciśnięty na Kremlu"

Jestem bardzo daleki od scenariuszy, w których to gdzieś jakiś guzik został naciśnięty na Kremlu czy w Teheranie, po którym z automatu bojownicy Hamasu ruszyli, jak takie bezmózgie zombie na Izrael - mówił w internetowej części rozmowy Wojnarowicz.

Jego zdaniem, Rosja korzysta na konflikcie w Izraelu. Rosja korzysta pod wieloma względami. Korzysta na chaosie, korzysta na tym, że najbliższy sojusznik USA w regionie poniósł tak potężną klęskę. Korzysta na tym, że uwaga świata jest teraz przekierowana tam, a nie na Ukrainę - mówił Wojnarowicz. I zauważył, że ukraińskie władze udzieliły bardzo mocnego poparcia stronie izraelskiej. Czego nie można powiedzieć o stronie izraelskiej w ostatnich miesiącach i latach w kontekście wojny w Ukrainie - mówił. Rosja korzysta też z tego, że jej sama opinia publiczna ma inny materiał do przeglądania się niż tylko sytuacja na froncie ukraińskim - dodał analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

"Konflikt w Izraelu nie zagrozi wsparciu Ukrainy"

Gość RMF FM został zapytany, czy w związku z konfliktem w Izraelu Stany Zjednoczone mogą ograniczyć pomoc militarną walczącej z Rosją Ukrainie. Pamiętajmy, że jednak Stany mają potężne zasoby. A tak naprawdę to, co by osłabiało wsparcie dla Ukrainy, a tak naprawdę też dla Izraela, to wewnętrzna polaryzacja w samych Stanach Zjednoczonych - mówił Wojnarowicz. 

Jego zdaniem, większe znaczenie ma ogólnie niestabilna sytuacja w Kongresie USA. Odwołanie spikera, postawa niektórych senatorów, którzy jakby blokują nominacje, blokują ustalenie pewnego budżetu dla sojuszników USA, to jest tak naprawdę problem, a niekoniecznie teraz wybór między jednym a drugim. Bo tak naprawdę ten wybór jest nieco blokowany - zauważył ekspert.

Jego zdaniem, ważne jest również to, co ma być tym wsparciem. Te rzeczy, które dostanie Izrael, czyli na przykład uzupełnienie rakiet żelaznej kopuły. One do Ukrainy nie pójdą, bo tam żelaznej kopuły - wiadomo z jakich powodów - nie ma. Mówi się też o przesunięciu floty amerykańskiej bliżej tych akwenów. To też nie jest coś, co wydarzyłoby się w kontekście Ukrainy. Myślę, że to oczywiście będzie wymagało dużo pracy po stronie amerykańskiej dyplomacji, ale wydaje mi się, jestem tutaj ostrożnym optymistą, że to aż tak mocno nie zagrozi. Nie wiemy jednak, jak sytuacja się potoczy dalej - dodał gość RMF FM.

Gość RMF FM został również zapytany, jak to możliwe, że Izrael dał się aż tak zaskoczyć. Zdaniem Wojnarowicza, jest to "gra paru elementów". Z jednej strony faktycznie uwaga była skierowana gdzie indziej, na Zachodni Brzeg w tym konkretnym momencie, na północny odcinek. Skuteczność Hamasu w maskowaniu swoich działań, bo bez dobrego kontrwywiadu Izrael by się dowiedział, co tam się dzieje. A z drugiej strojny nawet jeśli jakieś informacje spływały, to być może zostały niewłaściwie przeanalizowane, być może czynniki polityczne kazały przekierować uwagę na inny aspekt - mówił analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Opracowanie: