Świat ujrzał pierwsze zdjęcie wykonane nowym teleskopem NASA - setki barwnych galaktyk oddalonych o miliony lat świetlnych. Niektóre to tylko małe punkciki, inne pulsują intensywnym światłem, jakby się chciały z nami zapoznać. Gdzieś w tym wszystkim czai się Układ Słoneczny z Ziemią i nami na jej powierzchni. Tymczasem na wschodzie Ukrainy trwa wyniszczający konflikt podobny do I wojny światowej. Donbas płonie, ludzie giną pod gruzami domów. Gdyby Rosjanie mieliby odrobinę przyzwoitości, po obejrzeniu tego zdjęcia padliby na kolana i prosili o litość. Nie tylko Ukraińców, wszystkich Ziemian, cały wszechświat!

Nie wiem, czy w odległych galaktykach istnieje życie podobne do naszego. Trudno mi sobie wyobrazić zielonych ludzików. Ale obdarzony chorą wyobraźnią Putin użył ich przecież do nielegalnej aneksji Krymu. Ubrał w mundury bez oznaczeń i dał do ręki karabin. Oto przywódca z naszej planety - potrafi napaść, ograbić i zabić. Umywa ręce w mętnej wodzie i pyta, którędy do kasy. Taki sygnał wypuszcza w Kosmos dzisiejsza Rosja. Może i wysyła z Bajkonuru rakiety do międzynarodowej stacji na orbicie, ale świadectwo jakie daje w kategoriach człowieczeństwa sprawia, że Ziemia pali się ze wstydu.  

Zapomnijmy na moment o granicach i zasiekach. Ze stratosfery ich nie widać - rysuje się tylko krągłość planety. Ma zielone kontynenty, niebieskie oceany, złote pustynie i łańcuch Himalajów. Przypominają fotografie zrobioną przez załogę Apollo 11, zanim jeszcze wylądowała na Księżycu. Im dłużej trwała jej misja, tym mniejsza stawała się Ziemia. Z łatwością kryła się za paznokciem postawionego kciuka. Amerykańscy kosmonauci doświadczyli na srebrnym globie kosmicznej tęsknoty za domem. Jeśli obce cywilizacje mają teleskopy na wzór tego z NASA, widzą jak na dłoni samotny dramat Ukrainy.  

Kijów zapowiedział mobilizację milionowej armii. Ma wyzwolić w rąk agresora południową część kraju. Bez niej Ukraina nie ma dostępu do morza. Bez dostępu do morza, wątpliwa jest jej przyszłość. Ta zapowiedź sugeruje, że przynajmniej na razie Ukraińcy muszą się pogodzić z utratą Donbasu. Walki nadal się toczą, ale to o porty i nabrzeża bić się będą do ostatniego. Morze jest dla nich oknem na świat. Dla świata, gardłem, przez które przepływa ukraińskie zboże. Przy rosyjskiej blokadzie tradycyjnych dróg transportu, ludzie w różnych krajach mogą zacząć przymierać głodem.  

To także zobaczy kosmita pochylony nad teleskopem - żywność stała się bronią XXI wieku, woda narzędziem szantażu, a powietrze - samobójczą maczugą. Obchodzimy kolejną rocznicę masakry w Srebrenicy, będąc świadkami rzezi w Ukrainie. Jak głupi jest człowiek wydający rozkaz, by najpierw strzelać. Jak zatruty musi być umysł, który wierzy, że wskrzesi imperialną Rosję. "Liberałowie" zasiadający w moskiewskiej Dumie zgłosili właśnie propozycję, by nie nazywać już Putina prezydentem. Chcą, żeby został panem i władcą. Ich zdaniem prezydent to termin, który przyszedł z Ameryki. Nie chcą takiego importu.  

Oglądam film nakręcony na balkonie jakiegoś bloku na zajętym przez agresora terenie. Pada rzęsisty deszcz. Ludzie cieszą się jak dzieci - to chyba najbardziej radosny balkon pod tą szerokością geograficzną. Łapią wodę do kuchennych ganków, otwierają usta i łapczywie piją prosto z nieba. Od dawna mają suche krany. Pranie robią w kałużach, rzadziej też używają toalet. Na szczęście matka natura nie zapomina o potrzebujących i zsyła im czasami obfite opady. Znowu muszę się uszczypnąć, bo żyjemy w XXI wieku. Ciekawe co myślą o tym kosmici przy swoich teleskopach.  

Jeśli skierują je nieco bardziej na zachód, mogą zobaczyć młodego ukraińskiego żołnierza. Siedzi w okopach. Wbił trzy zapałki w czekoladowy baton i je podpalił. Nagrywa ten film dla swojego syna. Mały ma dziś urodziny. Od początku wojny przebywa w Polsce. Ojciec odłożył na chwilę karabin i zrobił mu tort dosłownie z Marsa. Za chwile go zje, dzieląc się z kolegami. Zaśpiewają sto lat i sława Ukrainie! Nie spuszczając z celowników linii wroga, osuszą łzy i poklepią się po plecach. W tym jednym geście jest więcej człowieczeństwa niż w całym, otoczonym wysokim murem prosektorium Kremla.  

Wciąż patrzę na zdjęcie z NASA i nie mogę wyjść z zachwytu. Zaraz potem, z przerażenia. Jesteśmy częścią perfekcyjnej łamigłówki, którą stworzył jakiś wielki inżynier. Ale okrągły klocek, na którym żyjemy, masakrujemy skrajną głupotą. Odzieramy go z farby i ciosamy siekierą. Zasady tej zabawy obowiązują od zawsze - na każdą akcję odpowiada reakcja. Barbarzyństwo musi spotkać się z odwetem. I choć kosmici patrzą na nas pewnie z pogardą, trzęsienie ziemi, jakie wywołała Rosja, może się skończyć tylko większym trzęsieniem. Z terrorystą się nie rozmawia. Niech robią to za nas Bayraktary.