Turcja okazała się pechowa dla naszych siatkarek, za to z otwartymi ramionami przyjęła kadrę Smudy. Piłkarze sączą (oczywiście bezalkoholowe) drinki z palemką i wygrzewają się na plaży. Tymczasem w Polsce ostatnie chwile przed mistrzostwami Europy przypominają Armageddon. Na murawach trwa wymiana murawy, na gdańskiej Arenie zalało kable, a nad wejściem na Stadionem Narodowym zerwał się sufit. Ale nie panikujmy. Jak głosi stare polskie przysłowie: co ma wisieć (sufit), nie utonie (kable). No chyba, że utonie. Albo spadnie…

Kłopoty techniczne (konkretnie z nawierzchnią) mają też uczestnicy turnieju tenisowego w Madrycie. Organizatorzy (miejsce trzecie w zestawieniu) przemalowali mączkę na niebiesko, by pasowała do błękitnego logo sponsora imprezy. W związku z tym korty do złudzenia przypominają wioskę Smerfów, co niespecjalnie podoba się zawodnikom. Rola Smerfa Marudy przypadła Rafaelowi Nadalowi. Hiszpański tenisista uważa, że niebieska mączka to w ogóle to nie jest ziemia, tylko jakiś kosmos. Poza tym jest śliska i nietwarzowa. "Mam nadzieję, że na Wimbledonie nie będę grał na niebieskiej trawie" - mówił zdenerwowany Nadal. Eee tam. Jeśli znajdzie się odpowiedni sponsor, to nie tylko pomalują trawę, ale i zasadzą na niej stokrotki, z których siostry Williams będą plotły wianki. A Nadal będzie mógł się położyć na (niebieskiej) trawce i pomarzyć, np. o niebieskich migdałach.

Na drugie miejsce lecą dziś Orły Smudy, które już - na miesiąc przed Euro! - spakowały walizki. Ale bez obaw, to nie walkower, a wylot na wakacje do Turcji: z żonami i dziećmi. Mimo atrakcyjnego pakietu zabiegów SPA i opcji all inclusive, nie wszyscy są zadowoleni. Na przykład Brożek i Mierzejewski są źli na takie wakacje, bo dla nich to żadne wakacje - oni odpoczywali w Turcji prawie cały sezon! Ze słonecznej Turcji nasze Orły pofruną do Austrii. W tak pięknych okolicznościach przyrody Franz Smuda przedstawi 23-osobowy - węższy niż niedawno obwieszczony szerszy skład na Euro. W niedalekiej przyszłości czeka nas także uroczyste ogłoszenie "jeszcze węższej 17-stki" i "wąziutkiej 15-stki". Niestety, w ostatecznym rachunku będzie bardzo cienko: choć jesteśmy organizatorami tych mistrzostw, nie udało się utargować więcej i na boisku zagra tylko... 11 zawodników.

Pierwsze miejsce zajmuje Jan Tomaszewski. Po tym, jak skrytykował wszystko, co było do skrytykowania (od Smudy, poprzez stadiony, PZPN, Muchę, zespół Jarzębina, aż po fryzurę Mili), wydał nowe oświadczenie. Otóż nie będzie kibicował Polakom podczas Euro. Znaczy: chętnie by im kibicował, tyle tylko, że oni... nie będą na tym Euro grać! Niezły przekręt, co? Zamiast "prawdziwych Polaków", z orłem na piersi zagrają Francuzi. On, legendarny bramkarz i członek Klubu Wybitnego Reprezentanta, wybitnie nie łapie, jak my wszyscy możemy kibicować naszej drużynie! My nie "możemy", Panie Janie, my musimy. Choć niektórzy Polacy - po cichu - Tomaszewskiemu zazdroszczą. Nie będzie brał nervosolu podczas meczów "o wszystko" i nie przyłączy się do fejsbukowych grup w stylu "strzelę sędziemu, który zabrał nam gola". Faworyt Tomaszewskiego na pewno wyjdzie z grupy, wygra ćwierćfinał, półfinał i - czemu nie? - finał. Bo "człowiek, który zatrzymał Anglię", będzie kibicował nie naszym - a "dobrym".