Co prawda część z nich twierdzi, że zamiast „Hamas! Hamas!” krzyczeli „Hummus! Hummus!” (ach te „Masterchefy”! Z każdego zrobią wielbiciela orientalnych przysmaków!), ale sąd jakoś nie dał im wiary. Kibice Legii, za wznoszenie antysemickich okrzyków podczas meczu z Widzewem, usłyszeli wyrok: prace społeczne, wpłacenie 20% pensji na Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich oraz… obejrzenie filmu pt. „Cud purymowy”.

Można, skoro trzeba, finansować Gminy Żydowskie i odbyć prace społeczne, ale seansowi filmowemu pięciu kibiców Legii mówi stanowcze: nie. I nie zamierza śledzić losów zawziętego antysemity, który niespodziewanie odkrywa swoje żydowskie korzenie. Dlatego, zamiast do sali kinowej, kibice udali się do sądu, by odwołać się od wyroku. No cóż, można ubolewać nad ich losem, ale i tak mieli sporo szczęścia: sąd mógł im kazać obejrzeć np. inne dzieło Izabelli Cywińskiej, 15-odcinkowy serial "Boża podszewka". Albo, nie daj Boże, przeczytać książkę!

Tymczasem na Wyspach Artur Boruc wystąpił przeciwko Wojciechowi Szczęsnemu - w meczu Southampton FC kontra Arsenal Londyn. Starcie skończyło się remisem 2:2, przy czym był to remis ze wskazaniem na Boruca. Co prawda Szczęsny częściej się ruszał i miał więcej kontaktu z piłką, ale to Boruc został bardziej zapamiętany przez kibiców. Wszystko dlatego, że pod koniec meczu polski bramkarz wykonał coś niestandardowego, mianowicie... przewrót w tył do stania na rękach. Właśnie tak. Anglicy oszaleli z zachwytu, a w internecie od razu pojawiły się memy i komentarze typu:  "Arsenal grał tak słabo, że Boruc mógł ćwiczyć sobie stanie na rękach podczas meczu". Nam też się podobało, choć nie ukrywajmy  - kogo jak kogo, ale Artura Boruca z robienia różnych "fikołków" znamy świetnie.

W związku ze zbliżającymi się wyborami do Europarlamentu, partie szukają silnych przedstawicieli. I też takich, którzy ocieplą ich wizerunek. Krążą pogłoski, że Platforma Obywatelska kogoś takiego znalazła w Kielcach. A nazywa się on Bogdan Wenta. Inteligentny, znający języki, lubiany - reprezentant idealny. Złośliwi mówią, że były trener klubu Vive Targi Kielce kandydować może, owszem, ale czy wygra? To u Wenty zawsze wielka niewiadoma. Ale my życzymy mu jak najlepiej - w końcu może to jedyny człowiek, który najważniejsze dla Polaków sprawy potrafi załatwić od ręki. I to w 15 sekund!