Od wygranej 3:1 (25:19, 21:25, 25:23, 25:15) z Chorwacją polskie siatkarki rozpoczęły rywalizację w mistrzostwach świata. Spotkanie rozegrane w holenderskim Arnhem było pełne nerwów i zwrotów akcji. Kolejne grupowe mecze Polek odbędą się już w Gdańsku.

REKLAMA

Polki, które są współgospodarzem mistrzostw, pierwsze spotkanie, podobnie jak 23 innych uczestników, musiały rozegrać w Arnhem. Ale na bocznym boisku stadionu Gerledome mogły czuć się prawie jak w domu - polski spiker, znajome melodie i głośny doping polskich kibiców, którzy w zdecydowanej większości wypełniali trybuny.

Podopieczne Lavariniego zaczęły mecz w dobrym stylu, Magdalena Stysiak wzięła na swoje barki ciężar zdobywania punktów, później dołączyła do niej też Olivia Różański. Przy prowadzeniu 18:12 na moment Chorwatki chwyciły wiatr w żagle, zdobyły cztery punkty z rzędu i Lavarini musiał interweniować. Po chwili liderka Chorwacji Samanta Fabris pomyliła się w ataku, a w końcówce dobry efekt przyniosła podwójna zmiana. Monika Gałkowska skończyła ważną piłkę, a po chwili Katarzyna Wenerska zaserwowała asa.

Druga partia toczyła się już pod dyktando drużyny Ferhata Akbasa, ale Polki praktycznie do samego końca walczyły o korzystny wynik. Rozkręcała się Różański, lecz gdy już polskie siatkarki miały przeciwnika na wyciągnięcie ręki, ten znów odskakiwał na kilka "oczek". Przy stanie 19:21 Kamila Witkowska popisała się skutecznym blokiem i zanosiło się na emocjonującą końcówkę. W kluczowym momencie Fabris przebiła się przez podwójny blok, a po chwili Gałkowska została zatrzymana przez rywalki.

NIE PRZEGAP: Mistrzostwa świata siatkarek. Mamy bilety na mecze Polek!

Trzeci set to był już prawdziwy rollercoaster i na długo pozostanie w pamięci kibiców i samych uczestników meczu. Początkowo wydawało się, że po nieudanym finiszu, Polki odzyskały swój rytm. Przy prowadzeniu 6:4, gra biało-czerwonych totalnie się załamała, a Chorwatki zdobywały punkt za punktem i to nie najbardziej znana Fabris okazała się postrachem biało-czerwonych, ale przyjmująca Lucija Mlinar i środkowa Martina Samadan były nie do zatrzymania.

Lavarini wykorzystał dwie przerwy na żądanie, lecz jego zespół "okopał" się w jednym ustawieniu. Dopiero zepsuta zagrywka przerwała passę siatkarek z Bałkanów. Polki poszły za ciosem, dobre momenty miała Witkowska i Różański, a serwisy Wenerskiej były kopalnią punktów. Gałkowska doprowadziła do remisu, ale Chorwatki się nie poddawały i był remis 23:23. Fabris zaatakowała w aut, a po chwili Agnieszka Korneluk z przechodzącej piłki zakończyła tę niezwykłą partię.

Tak przegrany set podciął skrzydła Chorwatkom, a Polki już kontrolowały mecz. Czwarty set to popis Korneluk, która skutecznie atakowała ze środka i zanotowała kilka bloków. Przy stanie 16:13 rywalki praktycznie spasowały.

W sobotę obie reprezentacje polecą do Gdańska, a dzień później dołączą do nich pozostali uczestnicy grupy B: Dominikana, Tajlandia, Korea Południowa i Turcja.

Polska - Chorwacja 3:1 (25:19, 21:25, 25:23, 25:15).

Polska: Joanna Wołosz, Magdalena Stysiak, Agnieszka Korneluk, Kamila Witkowska, Zuzanna Górecka, Olivia Różański, Maria Stenzel (libero) oraz Katarzyna Wenerska, Monika Gałkowska, Monika Fedusio, Weronika Szlagowska.

Chorwacja: Lea Deak, Samanta Fabris, Bożana Butigan, Martina Samadan, Lucija Mlinar, Laura Milos, Izabela Stimac (libero) oraz Dijana Karatovic, Mika Grbavica, Klara Peric.