Jeremy Sochan w swoim piątym meczu w koszykarskiej lidze NBA grał 28 minut - najdłużej w sezonie - i zdobył dla San Antonio Spurs 12 punktów, trafiając m.in. dwie trójki. Jego drużyna przegrała na wyjeździe z Minnesota Timberwolves 122:134. To jej druga porażka w rozgrywkach.

Obydwa zespoły spotkały się przed dwoma dniami w tej samej hali Target Center w Minneapolis. Wówczas goście zwyciężyli 115:106, a Sochan rozegrał swój najlepszy mecz w lidze (14 punktów, 7/7 za dwa punkty). Rewanż w obecności 16 165 widzów potoczył się już po myśli nadzwyczaj skutecznych w rzutach z dystansu gospodarzy.

19-letni silny skrzydłowy Sochan ponownie rozpoczął mecz w pierwszej piątce Spurs, obok austriackiego środkowego Jakoba Poeltla, niskiego skrzydłowego Keldona Johnsona, rozgrywającego Tre Jonesa oraz Josha Richardsona, który zastąpił w wyjściowym składzie kontuzjowanego Devina Vassella, najlepszego strzelca zespołu w pierwszym meczu z "Leśnymi Wilkami".

Reprezentant Polski już po niespełna trzech minutach gry miał na koncie osiem punktów. Co ważne, po siedmiu nieudanych próbach w poprzednich meczach trafił dwukrotnie za trzy punkty, przedzielając te akcje dwoma punktami z kontry. Goście prowadzili wówczas 10:9.

W pierwszym swoim siedmiominutowym wejściu reprezentant Polski zanotował również m.in. asystę do Johnsona, blok na francuskim środkowym Rudym Gobercie, a także po jednym niecelnym rzucie spod kosza i z dystansu. Po pierwszej kwarcie Timberwolves, którzy trafili 10 rzutów za trzy punkty i prowadzili 39:28, czyli takim samym wynikiem jak Spurs w pierwszym meczu. Sochan był w tym momencie najlepszym strzelcem zespołu.

W drugiej odsłonie Polak grał osiem minut. W tym czasie nie oddał żadnego rzutu, popełnił jedną stratę. Cały zespół miał ich aż  dwanaście w pierwszych 24 minutach, co było jedną z przyczyn niekorzystnego wyniku. Do przerwy zespołowo grający podopieczni trenera Chrisa Fincha (22 asysty, 13/21 za trzy) powiększyli prowadzenie do 15 punktów (68:53).

Trzecią kwartę, w której grał siedem minut, a drużyna odrabiała straty, Sochan rozpoczął od niecelnego rzutu za trzy, by w kolejnej akcji zdobyć punkty po wejściu pod kosz. W tym okresie zapisał w statystykach także przechwyt i kolejne niecelne próby z dystansu i spod kosza. Gdy siadał na ławkę w połowie kwarty gospodarze prowadzili 80:73.

Dopiero w ostatniej odsłonie, która zaczynała się przy wyniku 102:92 dla gospodarzy, polski skrzydłowy zaliczył w ataku pierwszą zbiórkę w spotkaniu, po czym celnie rzucił z półdystansu, miał też asystę do Johnsona przy jego trzypunktowym trafieniu.

W końcówce gospodarze, którzy w całym spotkaniu trafili rekordowe w sezonie 20 "trójek" (na 34 próby, goście - 16/36) bez problemów zapewnili sobie zasłużone zwycięstwo.

W zespole "Ostróg" poza Sochanem jeszcze sześciu graczy miało osiągnęło dwucyfrowy dorobek punktowy: Johnson - 27, rezerwowi Doug McDermott - 19 i Keita Bates-Diop - 15 oraz Jones - 13, Poeltl - 12 (także 10 zbiórek) i Richardson - 11 (10 asyst).

Liderem ekipy gospodarzy był tym razem Anthony Edwards - 34 pkt (7/12 za trzy) i dziewięć asyst. Rezerwowy Jaylen Nowell dodał 23 (3/5 za trzy), a Karl-Anthony Towns - 21 (3/5).

Sochan rozegrał swój najdłuższy mecz w sezonie. W 28 minut zdobył 12 punktów, trafiając trzy z siedmiu rzutów za dwa, dwa z sześciu za trzy, miał też zbiórkę w ataku, dwie asysty, przechwyt, blok, stratę i trzy faule. Gdy przebywał na parkiecie, drużyna wygrała ten fragment dwoma punktami, co jest jedynym dodatnim wskaźnikiem plus/minus w ekipie trenera Gregga Popovicha.

Spurs, mający bilans trzech zwycięstw i dwóch porażek, zakończyli czteromeczową serię spotkań wyjazdowych. W nocy z piątku na sobotę polskiego czasu zmierzą się na własnym parkiecie z legitymującymi się takim samym dorobkiem Chicago Bulls (wygrali u siebie z Indiana Pacers 124:109), a po dwóch dniach, również w San Antonio, dojdzie do ich trzeciego w sezonie meczu z Timberwolves.