Biało-czerwone po zwycięstwach nad Czechami i Izraelem są już niemal pewne awansu do ćwierćfinału mistrzostw Europy, które rozgrywane są w Serbii i Włoszech. Do zajęcia pierwszej lokaty w grupie C wystarczy im wygranie jednego seta w spotkaniu z reprezentacją Rumunii.

Sztab szkoleniowy uważnie śledził zmagania Rumunek w ich inauguracyjnym, przegranym 0:3 spotkaniu przeciwko Czeszkom. Trener reprezentacji Alojzy Świderek przestrzega przed lekceważeniem rywala.

Nie jest tak, że Czeszki wygrały z Rumunią 3:0, my z Czeszkami 3:0, więc i z Rumunkami powinniśmy sobie gładko poradzić. Nie pójdę do zawodniczek i powiem im: "słuchajcie, będzie łatwiej - mówił szkoleniowiec.

Najbardziej doświadczoną zawodniczką rumuńskiej reprezentacji jest Carmen Turlea, która gra na pozycji atakującej. Zawodniczka kilkanaście lat spędziła w klubach włoskiej ekstraklasy - m.in. Sassuolo Volley, Volley Bergamo czy Yamamay Busto Arsizio.

Turlea to nie ta zawodniczka, którą pamiętam z 1998 roku, kiedy zespół prowadzony przeze mnie grał przeciwko niej. Była wówczas siatkarką na światowym poziomie, teraz jest już trochę zaawansowana wiekowo, choć wciąż jest bardzo dobra technicznie - przyznał Świderek.

Polskim kibicom dobrze znana jest środkowa Diana Muresan, która od roku gra w AZS Białystok.

W "polskiej" grupie teoretycznie szansę na bezpośredni awans do ćwierćfinału mają jeszcze Rumunia i Czechy. Rumunki musiałyby jednak rozgromić biało-czerwone 3:0 i liczyć, że Izraelki także do zera ograją Czeszki. Z kolei Czechy wygrywając z Izraelem 3:0 i przy jednocześnie wysokiej porażce Polek (0:3), też miałyby szansę na zajęcie pierwszej lokaty. W praktyce trudno jednak sobie wyobrazić taki scenariusz.

Mecz Polek z Rumunkami będzie ostatnim w Zrenjaninie. Trzy najlepsze zespoły przeniosą się do Belgradu, gdzie rozegrane zostaną dalsze mecze w turnieju.