Jagiellonia zanotowała drugą porażkę z rzędu na własnym stadionie. W poprzednim sezonie byli przy ulicy Słonecznej niepokonani.

Gospodarze nie byli w stanie w żaden sposób przeciwstawić się grze drużyny z Bielska-Białej, która mogła wygrać nawet wyżej. Początek meczu był dość wyrównany. W 9. minucie Jagiellonia mogła nawet prowadzić, gdy po podaniu Tomasza Kupisza z pola karego strzelił po ziemi Marko Cetkovic. Piłka przeszła jednak obok bramki Podbeskidzia. W 17. minucie zaatakowali jednak goście - Robert Demjan niecelnie uderzał z 5 m od bramki głową, po dośrodkowaniu Marka Sokołowskiego. W 32. minucie znakomitym refleksem popisał się bramkarz Jagiellonii Tomasz Ptak, intuicyjnie broniąc strzał z kilku metrów Lirana Cohena. Dwie minuty potem padła jednak pierwsza bramka. Po stracie piłki w środku pola przez gospodarzy, Podbeskidzie przeprowadziło kontrę. Piłka trafiła na prawą stronę do Sebastiana Ziajki, a ten z linii pola karnego uderzył lewą nogą tuż przy słupku.

W drugiej połowie trener gospodarzy Czesław Michniewicz od razu dokonał trzech zmian, wpuszczając na boisko m.in. Tomasza Frankowskiego i Marcina Burkhardta. Niestety dla kibiców Jagi, obraz gry się nie zmienił. W 56. minucie, po kolejnym błędzie w ustawieniu obrony przy dośrodkowaniu, piłkę w polu karnym gospodarzy dostał Mariusz Sacha. Jego pierwszy strzał z kilku metrów obronił Ptak, przy dobitce był już jednak bezradny.

Jagiellonia próbowała zmienić wynik, ale ani Frankowski, ani Grzegorz Rasiak, który wreszcie zadebiutował w Jagiellonii, nie mieli żadnych klarownych sytuacji. Rasiak w 67. minucie otrzymał jedno dobre podanie od Burkhardta, ale strzelił z pola karnego obok bramki. Przegraliśmy zasłużenie, byliśmy słabszym zespołem, popełniliśmy dużo prostych błędów przy stratach bramki, ale też w momentach, kiedy mogliśmy te bramki zdobywać- powiedział po meczu trener Białostoczan Czesław Michniewicz.