Broniący tytułu koszykarze Miami Heat wygrali pierwszy mecz w lidze NBA. Zespół z Florydy pokonał na początek sezonu Boston Celtics 120:107. Porażkę we własnej hali z Dallas Maverics zanotowali Los Angeles Lakers 91:99.

W drużynie z Miami zadebiutował Ray Allen, były gracz Bostonu, który przeniósł się na Florydę, choć w zespole Celtów proponowano mu o wiele wyższy kontrakt. Powód przeprowadzki mógł być tylko jeden - chęć zdobycia mistrzostwa. Pierwszy mecz potwierdził, że w Miami chcą obronić tytuł. Heat tylko w ostatniej kwarcie wypadli słabiej od gości z Bostonu. Świetną partię rozegrali Dwayne Wade (29 punktów) czy LeBron James (26 punktów, 10 zbiórek). Po 19 "oczek dołożyli Chris Bosh i Allen. W ekipie Celtów dzielnie walczyli Paul Pierce (23 punkty), czy Rajon Rondo (20 punktów, 13 asyst).

Falstart zanotowali inni faworyci do mistrzostwa - Los Angeles Lakers. "Jeziorowcy" wzmocnieni Stevem Nashem i Dwightem Howardem mieli być postrachem ligi, a na początek sezonu przegrali z Dallas Mavericks, choć na parkiecie brakowało Dirka Nowitzky'ego.  Po pierwszej kwarcie prowadzili jeszcze 4 punkami, ale później do głosu doszli goście. Jednym z czynników tej porażki były bez wątpienia fatalnie wykonywane rzuty wolne. Koszykarze z Los Angeles trafili tylko 12 z 31 takich prób. W tym elemencie brylował Howard (3 na 14), choć i tak zdobył łącznie 19 punktów i miał 10 zbiórek. Najwięcej punktów dla Lakers zdobył Pau Gasol (23), ale skuteczność 8 na 19 trudno uznać za wybitną. W drużynie z Dallas najlepiej zagrali Darren Collins (17 punktów) i Brandan Wright (14). Rezerwowi Dalls zdobyli 37, a Lakersów zaledwie 17 punktów.

W trzecim meczu Cleveland Cavaliers pokonali u siebie Washington Wizzards 94:84. Bohaterem meczu został Kyrie Irving. Pochodzący z Australii zawodnik zdobył 29 punktów. Oddał aż 20 rzutów za dwa punkty, trafił 11 z nich. W ofensywie wspierał go Don Waiters - 17 punktów. Obie drużyny zaprezentowały słabiutką skuteczność. Czarodzieje trafili zaledwie 35 procent rzutów za 2 punkty i 25 procent rzutów z dystansu (8 na 32). Kawalerzyści wypadli lepiej: 45 procent za 2 i 35 procent z dystansu, ale ten wynik także ciężko uznać za satysfakcjonujący. Najwięcej punktów dla ekipy z Waszyngtonu zdobył rezerwowy Jordan Crawford - 11. Trafił zaledwie 4 z 19 rzutów z gry.