FC Porto pokonało Arsenal Londyn 2:1 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, po dwóch kuriozalnych bramkach, których utrata obciąża konto Łukasza Fabiańskiego.
Po tym spotkaniu, niewykluczone, że polski bramkarz ostatecznie przekreślił swoją szansę na dalszą karierę w drużynie "Kanonierów". Polak zastępował kontuzjowanego pierwszego bramkarza Manuela Almunię, jednak sam ma za sobą kilka tygodni leczenia urazu, dawno nie grał w spotkaniu o wielką stawkę. Ten brak ogrania dał o sobie znać wczoraj wieczorem w Lidze Mistrzów. Fabiański jest winny utraty obu bramek przez Arsenal, w efektowny sposób zawalił obie, wydawałoby się niegroźne, sytuacje.
Tak padły bramki:
1:0 Varela 11. min
Po dosyć ostrym dośrodkowaniu Vareli, Fabiański nieudolnie próbował złapać piłkę i w efekcie sam wrzucił ją sobie do bramki.
1:1 Campbell 18. min
Sol Campbell trafił głową do siatki, po wycofaniu piłki przez Tomasa Rosicky'ego.
2:1 Falcao 51. min
Łukasz Fabiański przeżył drugi akt swojego koszmaru na Estadio do Dragao. Naciskany przez rywala Campbell podał piłkę do bramkarza, a sędzia uznał, że Polak w tej sytuacji złapał piłkę wbrew przepisom. Fabiański, zamiast czujnie ustawić się w bramce, pobiegł wyjaśniać coś do sędziego, tymczasem piłkarze Porto błyskawicznie wykonali stały fragment gry i piłka wtoczyła się do siatki.
FC Porto - Arsenal Londyn 2:1 (1:1)
1:0 Varela 11. min
1:1 Campbell 18. min
2:1 Falcao 51. min
FC Porto: Helton - Bruno Alves, Rolando, Pereira, Fucile, Fernando, Meireles (68. min - Costa), Micael (85. min - Belluschi), Hulk (81. min - Nicolas), Falcao, Varela
Arsenal: Fabiański - Vermaelen, Campbell, Clichy, Sagna, Denilson, Fabregas, Diaby, Nasri (88. min - Eboue), Bendtner (83. min - Vela), Rosicky (68. min - Walcott)