"Ludzie to nie roboty i z każdym zespołem można wygrać" - mówi Bartłomiej Jaszka, rozgrywający reprezentacji piłkarzy ręcznych. Nasz zespól zmierzy się dziś z reprezentacją Szwecji. Polaków czeka trudna przeprawa, ale jak zwraca uwagę Jaszka - w ekipie trenera Bogdana Wenty wszystko coraz lepiej funkcjonuje.

Przed każdym meczem staram się mobilizować i mówię sobie, że naprzeciwko mnie stają normalni ludzie, tacy jak my. To nie są żadne roboty i z każdym można wygrać. Trzeba włożyć w to całe serce i pokazać charakter - mówi grający w Fuechse Berlin 27-letni zawodnik.

Nie będzie łatwo. Szwedzi na pewno będą mocno skoncentrowani. Przez to, że przegrali we wtorek z Argentyną, wyjdą na nas mocno zmobilizowani. Jeśli zagramy tak jak dotychczas, kiedy już ta obrona zaczęła dobrze funkcjonować, bramkarz też świetnie broni, a w ataku idzie coraz lepiej, będzie dobrze. To będzie mecz przeciwko drużynie europejskiej, a to oznacza, że nie będzie tej wysokiej obrony 3-3, czy 5-1, więc powinno być nam łatwiej - dodaje Jaszka.

Największym atutem rywali jest według niego gra zespołowa. Szwecja jest jako całość bardzo dobrą, wyrównaną drużyną. Trudno kogoś wyróżnić. Tam gra zespół, a nie indywidualności, na tym polega ich siła - ocenia polski rozgrywający.

Jaszka nie przecenia natomiast znaczenia żywiołowego dopingu, zapewne kompletu widzów. Scandinavium Arena, w której odbędzie się mecz, może pomieścić 12 tysięcy kibiców. Jesteśmy przygotowani na takie mecze, kiedy kibice gospodarzy głośno dopingują swoją drużynę. W lidze niemieckiej często gramy takie spotkania, przy bardzo licznej, kilkutysięcznej widowni. Jesteśmy przyzwyczajeni i nie będzie nam to przeszkadzało - zapewnia.