Skoczek Harri Olli został nie tylko zawieszony przez FIS na jeden konkurs Pucharu Świata, ale także wyrzucony z reprezentacji Finlandii. "Żeby mógł wrócić do reprezentacji, będzie musiał tym razem naprawdę wykazać się i przekonać kierownictwo, że na to zasługuje" - powiedział Pekka Niemel, kierownik fińskiej drużyny.

Skoczek został zawieszony po tym jak wykonał obsceniczny gest do kamer telewizyjnych po zawodach w skokach narciarskich w Kuusamo.Pokazanie palca było tylko kroplą, która przelała kielich. Powodem wyrzucenia jest lekceważenie działaczy i reprezentacji przez ostatnie miesiące oraz zupełny brak zaangażowania w pracę drużyny. Nie stawił się na zgrupowaniu w Klingentahl tłumacząc, że będzie trenował sam i tak naprawdę nie wiadomo, co w tym czasie robił. On po prostu nie zasługuje na miejsce w narodowej ekipie, do odwołania powiedział Niemela na łamach dziennika "Hufvudstadbladet".

Olli, jeden z największych fińskich talentów i srebrny medalista mistrzostw świata w Sapporo 2007, od kilku lat nazywany jest "enfant terrible" fińskich skoków. Sportowiec już kilka razy był wyrzucany z reprezentacji. W lutym 2008 roku podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich w Oberstdorfie nie wrócił po kolacji do hotelu. Noc spędził z dwoma prostytutkami.

Po decyzji o usunięciu z reprezentacji, w samolocie do Finlandii upił się i na lotnisku w Helsinkach przed kamerami fińskiej telewizji wulgarnie naubliżał trenowi. Skoczek został też zatrzymany za zbyt szybką jazdę samochodem po pijanemu. Został za to skazany na 30 dni więzienia. W ubiegłym roku w listopadzie, pobił narzeczoną kuflem od piwa.