W sobotę po południu polskiego czasu Marcin Gortat przeszedł w Phoenix zabieg nastawienia kości nosa. Operacja przebiegła bez komplikacji, ale środkowy "Słońc" nie zagra najprawdopodobniej w niedzielnym spotkaniu przeciw Dallas Mavericks.

Zobacz również:

Bolesnej kontuzji Gortat doznał na 4 minuty przed końcem trzeciej kwarty piątkowego meczu New Orleans Hornets (100:106) po zderzeniu ze swoim kolegą Stevem Nashem. Polak stał tyłem do Nasha, a gdy gwałtownie się odwrócił uderzył o jego głowę, upadł na boisko i złapał się za nos.

Zabieg nastawienia nosa trwał niecałą godzinę i został przeprowadzony pod częściową narkozą. Decyzja o tym, czy Marcin zagra w meczu z Dallas jeszcze nie zapadła. To będzie zależało od jego samopoczucia, ale lekarze uprzedzali, że Marcin może mieć kłopoty z oddychaniem. Poza tym odczuwa ból, gdyż opuchlizna jest spora. Na pewno nie zdołamy w tak krótkim czasie załatwić maski na twarz, bo modeluje się ją specjalnie dla konkretnego zawodnika - powiedział Michał Micielski, przyjaciel koszykarza reprezentujący jego interesy w Polsce.

Rekonwalescencja Polaka potrwa od tygodnia do dwóch. Lekarze powiedzieli, że wszystko przebiegło pomyślnie. Na pewno mają rację, bo to doskonali fachowcy - przed rokiem operowali nos... Steve'a Nasha, który doznał identycznej kontuzji, jak Marcin, w ubiegłorocznych play off. Niewykluczone, że Marcin będzie potrzebował drobnej korekcji. To okaże się jak zniknie opuchlizna. Specjalne plastry będzie musiał mieć na nosie około pięciu dni. Rekonwalescencja potrwa około tygodnia, może przeciągnie się do dwóch - dodał.

"Modelem już nie będę..."

Gortat mimo bólu nie stracił humoru. Kilka godzin po zderzeniu z Nashem komentował: Już nie będę modelem. Kontrakt z firmą Gucci przepadł, ale przynajmniej mogę w stu procentach skupić się na grze w koszykówkę.

Uraz nie przeszkodził Gortatowi w dopisaniu na swoje konto kolejnego double-double - 24. w karierze i 17. w barwach Phoenix. Miał 18 punktów i dziesięć zbiórek