Piłkarze Stali Mielec pokonali Koronę Kielce 2:1, odnosząc pierwsze na swoim obiekcie ligowe zwycięstwo w 2023 roku. Trzy punkty mocno przybliżyły ich do utrzymania w Ekstraklasie.

Pierwszego gola spotkania jednak goście. W dziewiątej minucie Bułgar Kyryło Petrow, będąc jeszcze na swojej połowie, w okolicy środka boiska, zdecydował się uderzyć piłkę w stronę bramki Stali i wysunięty zbyt daleko na własne przedpole golkiper Bartosz Mrozek został przelobowany.

W 34. minucie bliski zdobycia gola był estoński napastnik Stali Rauno Sappinen, jednak Marcel Zapytowski wyszedł daleko poza pole karne i zażegnał niebezpieczeństwo.

Wyrównujący gol padł pięć minut przed przerwą. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Macieja Domańskiego Kamil Kruk wykorzystał gapiostwo obrońców Korony i skierował głową piłkę do siatki.

Ten sam piłkarz zdobył gola, także głową, w 72. minucie. W tym przypadku z rzutu rożnego dośrodkował Domański, a potem trzech graczy Stali odbijało piłkę głowami, aż w końcu Kruk skierował ją do siatki.

Potem Korona miała cztery dogodne okazje do zdobycia gola, ale za każdym razem na posterunku był Mrozek.

Mecz był dwa razy przerywany. Po raz pierwszy w 22. minucie, ze względu na odpalenie środków pirotechnicznych przez fanów Korony. Grę wznowiono po 110 sekundach. W drugiej połowie - w 74. minucie - race odpalili fani Stali po tym, jak Kruk zdobył gola na 2:1. Także w tym przypadku grę wznowiono po ok. dwóch minutach.

Dziękuję za duże wsparcie naszych kibiców w Mielcu. Chcieliśmy zwyciężyć dla nich, jak i dla nas. Na początku meczu stworzyliśmy sobie idealne warunki do tego aby dziś zgarnąć trzy punkty. Jednak w polskim futbolu trzeba być konkretnym. Gdybyśmy dziś tacy byli, to mogliśmy przesądzić losy spotkania w 15 minut. Niestety tak się nie stało - mówił po meczu trener Korony Kielce Kamil Kuzera. Stal zdobyła optyczną przewagę, ale nie stworzyła sobie z gry klarownych okazji do zdobycia gola. Jednak są stałe fragmenty gry. Jeśli jest się na chwilę za mało skoncentrowanym, niezdecydowanym, to kończy się to porażką - dodał.

Gdyby oceniać ten mecz patrząc na tabelę, to był to pojedynek wagi ciężkiej. Drużyna ten ciężar udźwignęła, zdobywając trzy punkty. Wszyscy wiemy, w jakich okolicznościach to się odbyło. Strata bramka na początku spotkania, po strzale z połowy boiska, mocno nas usztywniła. Było to widoczne na murawie - ocenił trener Stali Kamil Kiereś. Mieliśmy przygotowany plan na to spotkanie i mimo wszystko wdrażaliśmy go w życie. Korona dużo grała na własnej połowie, a my realizowaliśmy atak pozycyjny. W drugiej części pierwszej połowy dzięki temu zaczęliśmy mieć przewagę na skrzydłach. To napędziło nas do tego, że poszukaliśmy tej bramki na 1:1. W przerwie mówiliśmy między sobą, że jesteśmy gotowi, aby wygrać z Koroną. Druga połowa miała różne momenty. Doprowadziliśmy do wyniku 2:1, a potem wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą - podsumował szkoleniowiec.

PGE FKS Stal Mielec - Korona Kielce 2:1 (1:1).

Bramki: 0:1 Kyryło Petrow (9), 1:1 Kamil Kruk (40-głową), 2:1 Kamil Kruk (72-głową).
Żółta kartka - PGE FKS Stal Mielec: Kamil Kruk.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 6 492.

PGE FKS Stal Mielec: Bartosz Mrozek - Kamil Kruk, Mateusz Matras, Marcin Flis - Fabian Hiszpański (90+1. Maciej Wolski), Koki Hinokio (72. Mateusz Mak), Alex Vallejo, Piotr Wlazło, Maciej Domański (90+1. Bartłomiej Ciepiela), Krystian Getinger - Rauno Sappinen (72. Mikołaj Lebedyński).

Korona Kielce: Marcel Zapytowski - Marcus Godinho, Dominick Zator, Miłosz Trojak, Marius Briceag - Jacek Podgórski (75. Kacper Kostorz), Ronaldo Deaconu, Kyryło Petrow, Nono, Jakub Łukowski (69. Dawid Błanik) - Jewgienij Szykawka.