Piłkarze Arki przegrali z Koroną Kielce w pierwszym spotkaniu 25. kolejki ekstraklasy 1:2. Po tej porażce gdynianom coraz poważniej zagląda w oczy widmo spadku z ekstraklasy.

Korona wygrała jak najbardziej zasłużenie. W starciu z Arką okazała się drużyną lepszą, stworzyła sobie więcej dogodnych sytuacji, a co najważniejsze więcej wykorzystała. Już w trzeciej minucie piłka zagrana przez Pawła Sobolewskiego trafiła pod nogi Jacka Kiełba. Ten w polu karnym Arki ograł trzech rywali, strzelił, a piłka po rykoszecie wpadła do siatki.

Gospodarze wyrównali kwadrans później. Po rozegraniu rzutu rożnego piłka trafiła do niepilnowanego Adriana Mrowca. Ten znalazł wbiegającego w pole bramkowe Przemysława Trytkę, który nie dał szans Zbigniewowi Małkowskiemu. To jednak wszystko na co było stać Arkę. W 59 minucie Jacek Markiewicz odegrał do świetnie ustawionego na lewej stronie Sobolewskiego. Skrzydłowy wpadł w pole karne, podał do Ediego Andradiny, a Brazylijczyk bez problemów wpakował piłkę do siatki.

Po tym meczu Korona zajmuje dziesiąte miejsce, a Arka pozostaje w strefie spadkowej. Co więcej, jeśli swój mecz (w sobotę, z Polonią Warszawa) wygra Odra Wodzisław gdynianie spadną na ostatnie miejsce w tabeli.