Zaledwie osiem sekund czekali kibice Lecha Poznań na pierwszą bramkę w meczu Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok. Tylko tyle czasu potrzebował Zaur Sadajew by skierować piłkę do siatki. Ostatecznie Lech awansował do ćwierćfinału wygrywając po dogrywce 4:2.

Piłkarze Lecha rozpoczynali mecz. Piłka szybko trafiła do Szymona Pawłowskiego. Ten podał prostopadle do Zaura Sadajewa, a Czeczen bez kłopotów pokonał Bartłomieja Drągowskiego. To było najszybsze trafienie w historii poznańskiego klubu.

Tak szybko stracona bramka wyraźnie podłamała rywali "Kolejorza" czyli zawodników Jagiellonii Białystok. Kilka chwil później po dośrodkowaniu Kaspara Hamalainena w poprzeczkę uderzył Paulus Arajuuri. W siódmej minucie zrobiła się 2:0 dla gospodarzy. Tym razem przez obronę "Jagi" przedarł się Muhamed Keita. Posłał mocną piłkę wzdłuż bramki a do siatki wpakował ją Karol Linetty.

Wydawało się, że Lechici po takim nokautującym początku mogą spokojnie kontrolować grę. Tak się jednak nie stało. W 15 minucie obrońca "Kolejorza" Barry Douglas podał piłkę do...Macieja Gajosa. Ten pomknął w stronę bramki Lecha, ograł Huberta Wołąkiewicza i precyzyjnym strzałem pokonał Macieja Gostomskiego. Dziecięć minut później był już remis. Wstrzeloną w pole karne piłkę wybijać próbował Douglas...trafił jednak w kolegę z zespołu - Arajuuri’ego, a piłka wpadła do bramki.

Kolejne minuty meczu były już niestety zdecydowanie nudniejsze. Brakowało nie tylko kolejnych bramek, ale także płynnej gry i celnych strzałów. Mnożyły się błędy i niedokładne podania. Co prawda w ostatnim kwadransie piłkarze obu drużyn nieco się ożywili, ale i tak sędzia musiał zarządzić dogrywkę. Po siedmiu minutach gry takiego rozstrzygnięcia pewnie mało kto się spodziewał.

Gol padł dopiero w 111 minucie. Z rzutu wolnego świetnie uderzył Douglas. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Szkot zmazał tym samym część win z pierwszej połowy spotkania. Tuż przed końcowym gwizdkiem gości dobił jeszcze Linetty.