Czarny Dunajec na Podhalu przyjął 36 sierot wraz z opiekunami ze zniszczonego działaniami wojennymi Żytomierza. W poniedziałek ma dotrzeć kolejnych 19 osób. Jedna z opiekunek przekazała, że nie mają do czego wracać, bo ich domy zostały zrównane z ziemią.

Akcję zorganizował urząd gminy wraz z przedsiębiorcami.

Wójt Czarnego Dunajca Marcin Ratułowski powiedział w rozmowie z PAP, że są to dzieci z rodzin zastępczych, mają od 6 do 14 lat. Dotarły ze swoimi opiekunami, niejednokrotnie są to babcie w podeszłym wieku. 

To nasza akcja oddolna. Zaczęły ją matki, które wcześniej dotarły do nas z Ukrainy. Przyszły bezpośrednio do urzędu gminy i zgłosiły, że jest potrzeba przyjęcia sierot z Żytomierza. One nie miały znikąd pomocy. Obiecałem, że jeżeli dzieci dotrą z Żytomierza do granicy z Polską, to uruchomimy swój transport do Czarnego Dunajca - mówił wójt Ratułowski.

Jak relacjonował dzieciom i ich opiekunom cudem udało się dotrzeć do granicy przy wsparciu Wojsk Obrony Terytorialnej. Od granicy zabrali ich nasi przedsiębiorcy swoimi środkami transportu i w niedzielę o ósmej dotarli do Czarnego Dunajca - przekazał wójt.

Dodał, że jedna z opiekunek mówiła, że część z tych dzieci w wyniku bombardowań straciło swoje domy i mieszkania. W Czarnym Dunajcu dzieci zostały zakwaterowane w gminnym hotelu przy szkole podstawowej. Od czwartku mają zacząć zajęcia w szkole, w klasie przygotowawczej. Nikt z tej grupy nie zna polskiego, dlatego w pierwszej kolejności ich nauczycielami będą inni uchodźcy, którzy uczyli w szkołach na Ukrainie.

Jak dodał wójt, w niektórych przypadkach to opiekunowie będący w podeszłym wieku potrzebują większej pomocy niż dzieci, które są w bardzo dobrym stanie psychicznym, biorąc pod uwagę, co przeżyli.

Mają u nas bardzo dobre warunki. Być może trzeba będzie im zapewnić opiekę zastępczą u nas, bo nie mają do czego wracać. My świadczymy im pomoc bezterminowo. Będziemy starali się pomóc jak najlepiej. Chcemy zapewnić im kursy języka polskiego oraz miejsca pracy i są już pierwsze deklaracje przedsiębiorców, na przykład w Termach w Chochołowie, gdzie są możliwości przyjęcia pracowników - dodał Ratułowski.

Koszty utrzymania uciekinierów na razie wzięła na siebie gmina.