Swobodnie czuł się 20-latek, który włamał się do domu w wielkopolskiej gminie Śmigiel. Ukradł pieniądze i pod nieobecność właścicieli najadł się, wykąpał i zrobił pranie. Został zatrzymany, gdy wrócił po czyste już ubrania.

Niezwykłą czujnością wykazała się sąsiadka. To ona poinformowała policję i właścicielkę domu, że jakiś mężczyzna wchodzi do budynku przez okno. Funkcjonariusze zastali włamywacza w środku, ukrywał się w kotłowni.

Włamywacz dostał się do domu korzystając z klucza pozostawionego przez właścicieli w ukryciu. Podczas niezapowiedzianych wizyt zrobił pranie, wykąpał się i ukradł 130 złotych i 10 euro oraz jedzenie o wartości 100 złotych.

Kiedy pokrzywdzona po powrocie z pracy odkryła, że ktoś chodził po jej domu, przestała zostawiać klucz. Jego brak nie wzbudził jednak podejrzeń 20-latka, który skorzystał z uchylonego okna.

Jak tłumaczył policjantom w dniu zatrzymania wrócił po swoje ubrania, które wcześniej wyprał.

20-latek usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem. Przyznał się do tego czynu, za co grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.