Kumulacja roczników w szkołach średnich. Chodzi o uczniów, którzy zaczynali naukę w wieku 6 i 7 lat. W Lublinie jest o około 100 miejsc więcej niż ósmoklasistów, którzy zarejestrowali się w systemie. Dlatego - jak tłumaczą władze miasta - nie powinno być problemu z dostaniem się do szkoły. Trudniej będzie natomiast dostać się do wymarzonej placówki.

Mamy półtora rocznika i my - jak zresztą każdy samorząd w Polsce - przygotowaliśmy się pod względem liczby miejsc w naszych szkołach średnich, które zaoferowaliśmy. Przygotowaliśmy 7 tys. miejsc i jak widać niemal wszystkie będą wykorzystane, bo w pierwszym wyborze zgłosiło nam się 6,9 tys. chętnych. To każe rozumieć tę sytuację w ten sposób, że wszyscy uczniowie, którzy w tym roku idą do szkół średnich, miejsce w placówkach znajdą, ale z całą pewnością nie zawsze będą to szkoły wymarzone - mówi Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina ds. oświaty.

Do 10 lipca uczniowie spoza systemu rekrutacji elektronicznej w Lublinie, czyli spoza aglomeracji lubelskiej, gdzie ich podstawówki nie są "wpięte" do miejskiego systemu, muszą przynieść do szkół średnich kserokopie zaświadczeń z wynikami. Za pozostałych uczniów do 14 lipca wykonają to szkoły podstawowe. 

Wszystko będzie wiadomo 18 lipca. Wtedy system komputerowy stworzy listę rankingową na podstawie liczby punktów ze świadectwa i egzaminu ósmoklasisty.

Nie wiemy jakie będą progi - mówi Elżbieta Sękowska, dyrektorka Zespołu Szkół nr 1 im. Władysława Grabskiego w Lublinie. System automatycznie przydziela do poszczególnych klas uczniów z najwyższą liczbą punktów do zapełnienia wolnych miejsc.

Czy to będzie 120, czy 150 w poszczególnych klasach, nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć - dodaje. W przypadku tej szkoły chętnych z pierwszego wyboru jest 2 razy więcej, niż miejsc. Są też klasy, jak technik informatyk, gdzie o 16 miejsc ubiega się 10 razy więcej kandydatów.

Kumulacja roczników zachwiała szkołami. O ile w tym roku nie jest łatwo znaleźć dla wszystkich miejsca, o tyle za rok będzie sytuacja zupełnie odwrotna. 

Przez 2 lata mieliśmy w szkołach po 1,5 rocznika, a ten następny rocznik - my mówimy, że to będzie połowa rocznika, ale z danych wynika, że to będzie nawet mniej niż połowa. Czyli zamiast standardowej średniej 5 tys. miejsc, będzie to poniżej 2,5 tys. To będzie oznaczać dla mniej popularnych szkół zapaść, bo zrobią bardzo słaby nabór albo wcale - przewiduje wiceprezydent Banach.

Opracowanie: