Właśnie skończyła się blokada Ronda Solidarności w Łodzi przez pracowników socjalnych MOPS. Jednocześnie strajkujący zaostrzają formę swojego protestu i od poniedziałku będą okupować główną siedzibę łódzkiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

13 czerwca od rana do budynku przy ul. Kilińskiego 102/102A w Łodzi nie zostaną wpuszczeni pracownicy MOPS, nikt z dyrekcji placówki, ani klienci. Wejść będą mogli tylko pracownicy Urzędu Pracy, który zajmuje część pomieszczeń w budynku.

Główna siedziba MOPS będzie okupowana przez strajkujących w godzinach pracy ośrodka, a to oznacza, że niestrajkujący pracownicy będą musieli pracować poza tym budynkiem. Pracę w nowym miejscu powinien im zorganizować pracodawca, czyli szefostwo MOPS.

Jak zapewniają związkowcy, stosowną informację na ten temat przesłali do dyrekcji MOPS w czwartek.

Daleka droga do porozumienia

Władze Łodzi (pismem wiceprezydenta Adama Wieczorka) zerwały wszelkie rozmowy ze Związkiem Zawodowym Pracowników Socjalnych MOPS w Łodzi. Natomiast strajkujący nie zamierzają poddać się i oddać pola.

To nie jest tak, że jesteśmy zmęczeni - podkreśla przewodnicząca Komitetu Strajkowego Pracowników Socjalnych MOPS w Łodzi Agnieszka Głąbska. Nakręcamy się. Im dłużej to trwa, tym więcej mamy pomysłów, jesteśmy bardziej zdenerwowani i zdeterminowani. Przewodnicząca zapewnia, że władzom miasta nie uda się ich przetrzymać. Nie wrócimy do pracy bez konkretnej oferty.

Ta oferta teraz oczekiwana przez strajkujących, to 1000 złotych brutto podwyżki pensji zasadniczej w tym roku i tyle samo w przyszłym roku.

Interesują nas realne podwyżki - mówi Sylwester Tonderys z Komitetu Strajkowego Pracowników Socjalnych MOPS w Łodzi. Wiemy od radnych opozycji, że oszczędności, które ma w tej chwili pani prezydent, wystarczą na zrealizowanie naszych postulatów płacowych i w żaden sposób nie wpłynie to na płynność finansową miasta.

Strajkujący nie zgadzają się też z twierdzeniem prezydent, że skoro pracownicy socjalni dostaną podwyżki, to podwyżki należy dać wszystkim możliwym urzędnikom. To jest nie prawda - zauważa Tonderys. Pracownik socjalny jest specjalistą. To jest tak samo, jak wykładowca na uniwersytecie czy lekarz w szpitalu.