Niewielka grupa demonstrantów, domagających się ustąpienia rządzącego Egiptem od 30 lat prezydenta Hosniego Mubaraka, zebrała się w piątek rano przed pałacem prezydenckim w Kairze. Wojsko nie próbowało ich usunąć.

Precz z Hosnim Mubarakiem - skandowało kilkudziesięciu demonstrantów. Transparent z takim hasłem zawieszono też na drucie kolczastym blokującym jedno z wejść do pałacu.

Telewizja Al-Arabija podała, że pracownicy państwowej egipskiej telewizji nie mogli wejść do jej siedziby, którą otoczyli antyrządowi manifestanci.

Jak pisze agencja AFP dziesiątki tysięcy protestujących zebrało się rano na placu Tahrir, przygotowując się do kolejnych masowych demonstracji przeciwko prezydentowi.

Prezydenta Mubarak wczoraj wieczorem oświadczył, że przekazuje większość swoich uprawnień wiceprezydentowi Omarowi Suleimanowi, ale pozostaje na swoim stanowisku.

Agencja Reutera pisze, powołując się na oficera armii, który przyłączył się do protestów na placu Tahrir, że do demonstrantów przystało również 15 innych średniej rangi oficerów. "Zaczął się ruch solidarności sił zbrojnych z narodem" - oświadczył major Ahmed Ali Szuman w rozmowie telefonicznej z Reuterem.

Dziś egipska państwowa agencja informacyjna MENA podała, że dowódcy egipskiej armii przeprowadzili ważne spotkanie i zamierzają wydać oświadczenie do demonstrantów.