Dwa kraje wybierają w niedzielę prezydenta w Polsce - pisze belgijski, liberalny dziennik "Le Soir". Gazeta podkreśla, że będzie to konfrontacja nie tylko wizji politycznych Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego, ale także ich elektoratów. Pomiędzy tymi skrajnościami nie ma na nic innego miejsca. Liberał Komorowski i nacjonalista Kaczyński zawłaszczyli scenę polityczną wyraźnie zorientowaną na prawo - pisze dziennik.

Te wybory prezydenckie są polem konfrontacji dwóch Polsk: tej bogatych i tej biednych; tych, którzy wygrali na transformacji i tych, którzy na niej stracili; nowoczesnych i tych, którzy tkwią w przeszłości - pisze gazeta.

"Le Soir" wyjaśnia, że Komorowski uosabia wizję i potrzeby tych pierwszych wyborców. Zaznacza, że choć brakuje mu klarownej wizji państwa, to jego program jest liberalny i proeuropejski, opiera się na zakorzenieniu Polski w NATO i korzyściach gospodarczych płynących z członkostwa w UE. Naprzeciwko niego: Jarosław Kaczyński, człowiek Polski wiejskiej, zamkniętej w sobie - pisze gazeta, cytując za anonimowym dziennikarzem, że chodzi o uosobienie "anachronizmu XIX wieku".

Zdaniem "Le Soir", mimo sondaży wskazujących na przewagę Komorowskiego, jego zwycięstwo nie jest przesądzone, zwłaszcza jeśli dojdzie do drugiej tury. Zwolennicy byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego mogą zewrzeć szeregi. W 2005 roku ich mobilizacja kosztowała prezydenturę Donalda Tuska, rywalizującego wówczas z Lechem Kaczyńskim. Ale jak dotąd, obaj kandydaci unikają inwektyw, pozostawiając swojemu otoczeniu podgrzewanie atmosfery w kampanii. Jarosław, dla którego śmierć brata bliźniaka była ciosem, z godnością odpowiada na to nieszczęście - pisze gazeta.

Belgijski dziennik podkreśla, że po katastrofie smoleńskiej i żałobie po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego jego brat zmienił wizerunek. Dodatkowo może liczyć na poparcie Kościoła katolickiego.