"Problem jest taki i musimy zdawać sobie z tego sprawę, że Ukraina jest ogromnym krajem pod względem terytorialnym. Pewnie dałoby się ochronić wszystkie elektrownie, ale już ochronić wszystkie obiekty energetyczne, stacje rozdzielcze na terenie całego kraju, to wątpię, czy to w ogóle jest realne" - mówił Sławomir Matuszak, specjalista Ośrodka Studiów Wschodnich, w Radiu RMF24.

Od 10 października Rosjanie ostrzelali około 30 proc. ukraińskiej infrastruktury energetycznej. W niemalże wszystkich regionach Ukrainy brakuje energii elektrycznej, ciepłej wody i ogrzewania. Ukraińcy przygotowują się na kolejne przerwy w dostawach. Wczoraj w całym kraju ogłoszono alarm przeciwlotniczy, a w wielu miejscach słychać było kolejne eksplozje. Obecną sytuację na Ukrainie oceniał Sławomir Matuszak, specjalista Ośrodka Studiów Wschodnich zajmujący się polityką wewnętrzną i gospodarczą Ukrainy.

Te ataki trwają non-stop i trudno powiedzieć, czy i kiedy się zakończą. Tak naprawdę, po raz pierwszy od początku wojny Rosjanom udało się zdestabilizować częściowo system energii elektrycznej w Ukrainie - mówił ekspert.

Trzeba pamiętać, że celem są nie tyle elektrownie, co stacje rozdzielcze. Takie węzłowe punkty, które powodują, że ich awarie, zniszczenia prowadzą do przerwy w dostawach. W części niektórych obwodów prowadzone są na bieżąco prace naprawcze. Natomiast problem polega na tym, że one mają charakter prowizoryczny. Naprawy prowizoryczne mają jednak to do siebie, że system nie jest w stanie działać tak dobrze, jak działał wcześniej. Dlatego konieczne jest ograniczenie konsumpcji energii - stwierdził Matuszak.

Dopóki Ukraina nie otrzyma wystarczającej ilości systemów obrony przeciwrakietowej, to nie będzie w stanie zapobiec atakom. Oczywiście Ukraińcy twierdzą, że zestrzeliwują około połowy rakiet i 70-80 proc. tych irańskich dronów kamikadze. (...) Natomiast, nawet jeżeli to jest prawda, to mimo wszystko część tych rakiet i dronów uderza w cel  - kontynuował.

Na pytanie, czy Ukrainie grozi totalny blackout, Sławomir Matuszak odpowiedział, że "trudno powiedzieć czy w ogóle jest to możliwe". Obecnie tylko niektóre regiony są odłączone od sieci, a inne ograniczenia są wprowadzane na kilka godzin.

Dodatkowo władze apelują o ograniczenie spożycia energii elektrycznej (...), żeby w tym czasie popołudniowym, wieczornym nie używać kuchenek elektrycznych, nie robić prania, nie włączać grzejników itd. To rzeczywiście częściowo działa, bo udało się zmniejszyć konsumpcję o 10 proc. Poza tym część zakładów przemysłowych ograniczyła produkcję, bądź ją wstrzymała - opowiadał.

Jednym z problemów są dostawy części zamiennych do uszkodzonych obiektów - Matuszak wspomniał, że od początku wojny Kijów gromadził zapasy części i sprzętu, lecz teraz musi zwrócić się o pomoc do państw unijnych. Problem jest taki i musimy zdawać sobie sprawę, że Ukraina jest ogromnym krajem pod względem terytorialnym. Tak jak mówiłem - pewnie dałoby się ochronić wszystkie elektrownie, ale już ochronić wszystkie obiekty energetyczne, te stacje rozdzielcze na terenie całego kraju to wątpię, czy to w ogóle jest realne - podsumował.

/oprac. Rafał Szarek

 

 

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.