Olaf Scholz powiedział, że w najbliższym czasie nie planuje przyjazdu do Kijowa. Kanclerz Niemiec uzasadniał to kwietniową decyzją władz Ukrainy, które nie chciały, żeby ukraińską stolicę odwiedził prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier.

Prezydent Niemiec do Kijowa chciał przybyć 13 kwietnia. Zełenski miał jednak stwierdzić, że nie chce się z nim teraz spotkać. Chodzi o bliskie - w przeszłości - związki niemieckiego polityka z Rosją i jego rolę podczas budowy Nord Strem 2. 

Steinmeier potwierdził, że jego wizyta w Kijowie została uznana przez stronę ukraińską za niepożądaną.

Wspólnie z prezydentami Łotwy, Litwy i Estonii chcieliśmy pojechać do Kijowa, aby wysłać silny sygnał europejskiej solidarności z Ukrainą. Byłem gotowy. Muszę jednak przyznać, że Kijów tego nie chciał - powiedział prezydent Niemiec.

Scholz tłumaczy swoją decyzję

W ostatnim czasie Olaf Scholz był krytykowany za to, że w przeciwieństwie do wielu innych przywódców zachodnich, nie przyjechał jeszcze do Kijowa, by pokazać swoje poparcie dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i narodu ukraińskiego. Niemiecki kanclerz odniósł się do tej sytuacji podczas wywiadu dla telewizji ZDF.

Pytany o to, kiedy uda się do Kijowa, odpowiedział, że uważa za "zupełnie bezprecedensowe", iż wizyta w ukraińskiej stolicy Franka-Waltera Steinmeiera "została zablokowana". To utrudnia sprawę - mówił Scholz.