"Musimy znaleźć partnerów, z którymi będziemy mogli walczyć z globalizmem" - powiedział w sobotę lider węgierskiej skrajnie prawicowej partii Ruch Naszego Domu. László Toroczkai, bo o nim mowa, podkreślił, że jego celem jest przejęcie władzy na Węgrzech, a docelowo w Brukseli. Powiedział też, że jeśli Ukraina przegra wojnę z Rosją, to jego partia "zgłosi roszczenia do Zakarpacia".

Wiec prawicy w Budapeszcie

László Toroczkai wystąpił w sobotę w Budapeszcie na corocznym spotkaniu podsumowującym ubiegłoroczną działalność jego skrajnie prawicowej partii Ruch Naszego Domu. W wydarzeniu wzięli udział również przedstawiciele prawicy z Niemiec, Bułgarii, Szwecji i Niderlandów.

Polityk w swoim przemówieniu poruszył kilka tematów. Mówił m.in, że jego celem jest dojście do władzy w kraju, a docelowo w BrukseliMusimy zdecydować, co zrobić z tą Unią Europejską - powiedział, dodając, że albo UE będzie funkcjonowała jako stowarzyszenie suwerennych państw, albo zostanie rozwiązana, a przyszła współpraca krajów będzie się opierać na umowach dwustronnych.

Pierwsza droga

Oceniając ubiegłoroczne wydarzenia, polityk stwierdził, że przed Węgrami są trzy drogi. Jedną z nich jest droga partii lewicowo-liberalnych, która - jego zdaniem - jest formą zdrady ojczyzny i narodu. Stwierdził, że te siły chcą "stanów zjednoczonych Europy" - bez samostanowienia narodów i wolności europejskiej obywateli.

Zaznaczył, że siły te mają międzynarodowych finansistów, w porównaniu z którymi działalność "George'a Sorosa to drobnostka". Podkreślił, że "ta presja finansowa doprowadziła do wojny w Ukrainie"; konflikt - jego zdaniem - "zniszczy Europę i powali gospodarkę kontynentu". Odnosząc się zaś do Ukrainy, ocenił, że tej kraj jest własnością amerykańskiego funduszu inwestycyjnego BlackRock, największego tego typu przedsiębiorstwa na świecie.

László Toroczkai powiedział, że jego partia opowiada się za natychmiastowym zawieszeniem broni w Ukrainie, negocjacjami i pokojem. Stwierdził też, że gdyby po wojnie ustalana była państwowość Ukrainy, Ruch Naszego Domu "jako jedyna partia na Węgrzech zgłosiłaby roszczenia do Zakarpacia". Mieszka tam ponad 100-tysięczna mniejszość węgierska.

Druga droga

Druga droga, o której wspomniał, to prowadzenie przez obecne elity "całkowicie niezrozumiałej" polityki zagranicznej. Ostrzegł, że w polityce światowej należy stworzyć równowagę, bo inaczej ktoś "skolonizuje Węgry", o co - jego zdaniem - stara się obecnie Bruksela.

Nawiązał też do polityki gospodarczej. Jedyną innowacją Fideszu (rządząca partia na Węgrzech, której liderem jest Viktor Orbán - przyp. red.) jest stanie się supermocarstwem produkującym akumulatory - stwierdził.

Dodał, że co prawda nie jest wrogiem tego sektora, ale nie należy w tym celu wykorzystać najlepszych jakościowo gruntów na Węgrzech, by służyły niemieckiemu przemysłowi samochodowemu. Ta polityka jest polityką antywęgierską - zaznaczył.

Trzecia droga

Według niego, Węgry powinny obrać "kierunek niezachodni" i znaleźć nowych sojuszników. Polityk powiedział, że powinno się powstrzymać migrację i napływ pracowników. Europa należy do Europejczyków, a Węgry należą do Węgrów - dodał.

Odnosząc się do gospodarki, stwierdził, że należy "wskrzesić przemysł spożywczy" przy wsparciu państwa, a następnie znaleźć rynek dla węgierskich produktów.

Partia Ruch Naszego Domu posiada obecnie 6 ze 199 miejsc w węgierskim parlamencie po wyborach w kwietniu 2022 roku. Stała się w ten sposób trzecią największą partią w kraju.