Czeski premier Petr Fiala napisał we wtorek wieczorem w internecie, że wstrzymując dostawy gazu do Polski, Rosja łamie porozumienia. Według Fiali, konieczne jest stopniowe odchodzenie od uzależnienia się od rosyjskich surowców.

Premier Czech oraz minister minister przemysłu i handlu tego kraju odnieśli się do informacji, którą przekazała polska spółka gazownicza PGNiG, mówiącej o tym, że rosyjski Gazprom wstrzymał dostawy gazu do naszego kraju przez rurociąg jamalski.

"W ten sposób Rosja jeszcze bardziej eskaluje sytuację i narusza istniejące umowy. To kolejny dowód na to, że musimy stopniowo pozbywać się uzależnienia od rosyjskich paliw kopalnych" - stwierdził Petr Fiala.

Minister Jozef Sikela przekazał w natomiast, że Rosja wykorzystuje gaz jako broń

W grudniu ubiegłego roku przedstawiciele Czeskiego Związku Gazownictwa i firmy transportującej gaz na terenie Czech NET4GAS stwierdzili, że ewentualna przerwa w dostawach przez rurociąg jamalski nie będzie miała wpływu na czeską gospodarkę. Zdaniem NET4GAS Czechy pozyskują surowce głównie z innych szlaków transportowych. 

Minister Sikela podkreślił, że dostawy gazu do Republiki Czeskiej są stabilne, a w magazynach jest rezerwa w wysokości 900 milionów metrów sześciennych surowca, co oznacza, że kraj ma w tej chwili, w zależności od pogody, zapasy gazu na mniej więcej miesiąc.

Gazprom wstrzymuje dostawy gazu do Polski

We wtorek PGNiG podał w komunikacie giełdowym, że Gazprom poinformował o wstrzymaniu od środy dostaw gazu do Polski. Dodano, że spółka odmówiła Gazpromowi zapłaty za gaz z kontraktu jamalskiego w rublach.

Podczas konferencji prasowej minister klimatu Anna Moskwa oświadczyła, że Polska jest przygotowana na zupełnie odcięcie dopływu rosyjskich surowców. Z kolei pełnomocnik rządu ds. infrastruktury energetycznej Piotr Naimski powiedział, że wszyscy dotychczasowi odbiorcy gazu otrzymają surowiec na poziomie, na jakim otrzymywali go do tej chwili.

Bułgaria także bez gazu z Rosji

Również resort energetyki w Sofii poinformował wieczorem, że Rosja wstrzymuje dostawy gazu od środy do Bułgarii. W ministerstwie otrzymano list od Gazpromeksportu, w którym stronę bułgarską zawiadomiono o decyzji.

Według komunikatu ministerstwa strona bułgarska spełniła całkowicie swoje zobowiązania, dokonała wszystkich płatności, wymaganych istniejącą umową w pełnej zgodności z jej klauzulami. Dodano, że nowa zaproponowana przez stronę rosyjską dwustopniowa procedura płatności nie odpowiada obowiązującej do końca roku umowie i grozi poważnymi ryzykami dla bułgarskiej strony, w tym dokonywania płatności bez otrzymywania należytych dostaw.

Według komunikatu Ministerstwo Energetyki, Bułgarski Holding Energetyczny i przedsiębiorstwo tranzytowe Bułgartransgaz podjęły kroki dla zapewnienia alternatywnych dostaw i przezwyciężenia sytuacji. Na razie nie są potrzebne kroki do ograniczenia konsumpcji w Bułgarii.

W środę spodziewana jest wypowiedź ministra energetyki Aleksandra Nikołowa w tej sprawie.

Rosja żąda rubli za gaz

24 lutego Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. Kraje zachodnie nałożyły liczne sankcje na agresora. W odpowiedzi Kreml ogłosił, że będzie domagał się płatności za rosyjski gaz w rublach. 

Według Komisji Europejskiej, firmy mogą wpłacać euro lub dolary na subkonto Gazprombanku, o ile takie działanie nie będzie naruszało sankcji i pod warunkiem, że Rosjanie wyrażą zgodę na takie rozwiązanie. Następnie Gazprombank będzie wymieniał zachodnie waluty na ruble i deponował na drugim koncie firmy kupującej. 

Takie rozwiązanie jest także zawarte w dekrecie Putina. Gazprombank, ze względu na to, że jest zaangażowany w rozliczanie transakcji dotyczące dostaw energii do UE, jest wyłączony z unijnych sankcji. Problemem jest jednak - jak wskazuje KE - że do takiego działania mógłby zostać zaangażowany bank centralny Rosji, na który Zachód nałożył ograniczenia.