Operacje wojskowe, które prowadzi ukraińska armia nie mieszczą się w definicji kontrofensywy - uważa generał Roman Polko. Polski wojskowy wyraża nadzieję, że działania Ukraińców są dopiero wstępem do właściwego uderzenia. To jednak ciągle tylko nadzieja.

Kontrofensywa to mocno powiedziane, kontrofensywa z definicji to jest działanie na szerokim froncie dużymi siłami, prowadzenie operacji, które jednoznacznie pokazuje przejęcie inicjatywy. To niespecjalnie widać. Chciałbym, i sam myślę czasem życzeniowo, ale tego naprawdę nie widać - mówi gen. Polko.

Trudno powiedzieć z czego wynika taki stan rzeczy. Amerykanie ustami rzecznika amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Johna Kirby'ego przekazali, że Kijów otrzymał wszystko, czego chciał, by prowadzić szeroko zakrojone działania ofensywne. 

Pogląd, że nie dostali wszystkiego, czego potrzebowali przed kontrofensywą, lub, że niedobór zdolności bojowych powoduje opóźnienie, nie jest prawdą. Dostali wszystko, o co prosili i nadal dostają wszystko, o co proszą - twierdził Kirby kilka dni temu. Choć wiemy oczywiście, że nie jest to do końca prawda. Kijów wielokrotnie prosił o systemy dalekiego zasięgu ATACMS, których przekazania Waszyngton konsekwentnie odmawia. 

Przyczyn rozczarowującej skali działań ofensywnych Ukraińców może być kilka. Kijów może cierpieć na brak artylerii koniecznej do "oczyszczania" przedpola przed natarciem właściwych wojsk. Sprawą oczywistą jest również fakt, że bez opanowania nieba nad terenem walk - prowadzenie kontrofensywy jest niezwykle utrudnienie. Tymczasem Ukraińcy posiadają lotnictwo pozwalające im na co najwyżej punktowe uderzenia i wiązanie walką samolotów rosyjskich, ale nie na stworzenie realnego zagrożenia z powietrza.

Starcia, które obserwujemy na froncie dziś mogą jednak być tylko wstępem. Mam nadzieję że to wszystko jest na razie sondowanie, i dojdzie jeszcze na jesieni do jakiegoś znaczącego uderzenia, które będzie oznaczało przełamanie i przejęcie inicjatywy przez Ukrainę - powiedział generał.

Wojenny pat i zmęczenie świata

W komunikatach Kremla od jakiegoś czasu przestały pojawiać się buńczuczne zapowiedzi podporządkowania Ukrainy. Nawet Władimir Putin stał się ostatnio mniej radykalny w swoich ocenach sytuacji wojennej. Na konferencji prasowej po szczycie Rosja - Afryka, rosyjski przywódca przyznał wprost, że to Ukraińcy są obecnie stroną atakującą, a Moskwa, dopóki jej wojska są zmuszane do obrony, nie może pozwolić sobie na jakiekolwiek rozmowy o zawieszeniu broni.

Generał Roman Polko twierdzi, że Putin został zmuszony do rezygnacji z planów zajęcia całej Ukrainy i koncentruje swoje wysiłki na utrzymaniu lądowego połączenia z Krymem i swoich zdobyczy w Donbasie. Jego celem ma być - zdaniem polskiego wojskowego - zamrożenie konfliktu na czas wystarczający do odbudowy potencjału bojowego armii rosyjskiej.

Z drugiej strony, czas nie działa na korzyść Rosji w kontekście geopolitycznym. Korea Północna, Iran, Chiny - myślę, że te kraje są już zmęczone samą Rosją. Tym bardziej, że największemu z wymienionych, czyli Chinom, eskalacja tego konfliktu z pewnością nie służy. Chiny chcą swoją siłę budować na gospodarce, a jakiekolwiek eskalowanie tej wojny zakłóciłoby kwestie gospodarcze, osłabiało by ten kraj - mówi Polko.

Jako, że zdaniem generała Zachód nie może pozwolić na to, by Ukraina została zmuszona do jakichkolwiek kompromisów terytorialnych, a szanse na przełamanie przez Ukraińców rosyjskiej obrony są niewielkie - wygląda na to, że mamy do czynienia z wojennym patem, który może utrzymywać się jeszcze długie miesiące.