Cywile zaczęli opuszczać ukraińskie miasta korytarzami humanitarnymi: chodzi o Sumy, Irpień i Mariupol.

Mieszkańcy Sum są przewiezieni do ukraińskiej Połtawy. To był warunek zgody na korytarz humanitarny, bo władze Ukrainy nie godziły się na ewakuację do Rosji, co wcześniej proponowała Moskwa.

Zawieszenie broni ma obowiązywać do 20:00 czasu polskiego. O 9:00 ruszyła pierwsza kolumna. Na jej czele jechały samochody Czerwonego Krzyża, potem autokary. Po 12:00 czasu polskiego pierwszy konwój uchodźców z miasta Sumy dotarł do Połtawy. W drodze są kolejne. 

Szef obwodu sumskiego Dmytro Żywicki poinformował, że w pierwszej kolejności z miasta wyjeżdżają kobiety, dzieci, osoby starsze, inwalidzi, a także cudzoziemcy - chodzi o kilkuset studentów między innymi z Indii. Za autobusami jechali mieszkańcy swoimi samochodami. Urzędnik zaapelował do ich kierowców, by zabierali kobiety z dziećmi, starszych i inwalidów, którzy nie mają własnych środków transportu.

Żywicki wezwał do samoorganizowania się i dał też wskazówki uciekinierom: "Całkowicie zabronione jest posiadanie ze sobą jakiejkolwiek broni. Hukowej, pneumatycznej, czy na ostrą amunicję. Broni w konwoju nie może być".

Ukraińcy bardzo obawiają się rosyjskiej prowokacji. Boją się, że konwój może zostać ostrzelany. Żywicki w swym wystąpieniu w sieci wezwał do modlitwy za tych, którzy uciekają konwojem z miasta.

Około południa nadeszła informacja o ostrzale konwoju. "To nie był ostrzał kolumny uchodźców, ewakuacja jest kontynuowana" - zapewnił po godzinie szef sumskiej administracji obwodowej. Dmytro Żywicki opisał, co wydarzyło się przy jednym z posterunków na wyjeździe miasta w czasie, gdy Sumy opuszczała kolumna uchodźców jadąca do Połtawy.

W pobliżu jednego z punktów kontrolnych na rogatkach miasta przejeżdżało kilka rosyjskich pojazdów wojskowych. To był między innymi czołg, na którym siedzieli żołnierze, i samochody ciągnące artylerię.

"Kiedy zobaczyli nasz posterunek i uzbrojonych ludzi, otworzyli chaotyczny ogień po polu, po drzewach, w powietrze. Przestraszyli się i odjechali" - mówi Dmytro Żywicki i dodaje, że nikt nie strzelał do pojazdów z uchodźcami.

"Teraz sytuacja na trasie jest spokojna, korytarz humanitarny jak był, tak jest. To jednak potwierdza, że nie ma pełnego bezpieczeństwa na wyjeździe" - powiedział.

Po 11:00 czasu polskiego konwój 30 autobusów zmierzał do Mariupola, by wywieźć z miasta ludzi. Chwilę później sztab Połączonej Operacji Sił Zbrojnych Ukrainy podał, że Rosjanie nie wypuścili mieszkańców. "Wróg rozpoczął atak właśnie w kierunku korytarza humanitarnego" - czytamy w komunikacie na Facebooku.

"Takie działania rosyjskich nieludzi nie są niczym innym niż ludobójstwem narodu Ukrainy. Zbrodnie kremlowskich okupantów nie pozostaną bezkarne!" - napisano.

W mieście nie ma prądu, wody, gazu, łączności. Mieszkańcy gotują jedzenie obok domów, na ogniskach. Prezydent Zełenski poinformował, że "w Mariupolu dziewczynka zmarła w wyniku odwodnienia".

Z kolei z Irpienia udało się dotąd wywieźć 150 osób. 

Rosja chciała utworzyć korytarze humanitarne prowadzący do Rosji i na Białoruś

Wczoraj Rosjanie wytyczyli kilka tras, które wiodły do ich kraju. Dla mieszkańców Kijowa przygotowano korytarz przez zniszczony Hostomel, potem Czarnobyl do białoruskiego Homla. 

Z kolei z Mariupola jedna trasa wiodła przez Nowoazowsk do rosyjskiego Rostowa nad Donem. Drugi korytarz prowadził do Zaporoża.

Z Charkowa i Sum mieszkańcy mieli możliwość wyjazdu do Biełgorodu - to miasto w Rosji niedaleko od obwodu charkowskiego. Stamtąd - jak przekonywali Rosjanie - mogli oni udać się do dowolnego miejsc w ich kraju.

Doradca prezydenta Ukrainy mówił, że każdy ma prawo decydować, dokąd się uda, ale ostrzegał: ludzie, który pojadą do Rosji zostaną przez nią wykorzystani.

Rosjanie przygotowują szturm na Kijów

Rosyjskie oddziały przygotowują się do ataku na Kijów. Okrążyły stolicę Ukrainy od wschodu, północno-zachodniej strony i zachodu. Zacieśniają krąg i mogą przystąpić do szturmu w najbliższych godzinach. Waszyngtoński Instytut Study of War pisze od 24 do 96 godzinach.

Instytut informuje, że Rosjanie gromadzą zapasy i przegrupowują się.

"Jeśli rosyjskim wojskom udało się uzupełnić zaopatrzenie, zreorganizować i zaplanować przemyślane i skoordynowane jednoczesne operacje wzdłuż kilku osi natarcia wokół i do stolicy, mogą odnieść w tej operacji większy sukces niż w poprzednich przedsięwzięciach" - ostrzegają analitycy.

W zagranicznych mediach pojawiła się też informacja, że w szturm na Kijów zaangażowane są 4 elitarne formacje, w tym kadyrowcy i wagnerowcy.