Rekrutacja rosyjskich żołnierzy na prowincji i szybko zmieniająca się dynamika frontu – o wojnie w Ukrainie donoszą na bieżąco brytyjskie media. Ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii codziennie publikuje też analizę militarną konfliktu w oparciu o najnowsze informacje wywiadowcze.

Według analityków z brytyjskiego ministerstwa Ukraińcy kontynuują wyzwalanie terenów na północ od Kijowa i wokół Czernichowa, uniemożliwiając tym samym siłom rosyjskim realizację pierwotnej strategii. Niewielkie potyczki będą kontynuowane w tym rejonie przez resztę tygodnia, ale potem walki powinny się uciszyć, a być może nawet ustać.

Jak czytamy w analizie brytyjskiego resortu, oddziały rosyjskie wycofujące się z północnej Ukrainy, będą musiały zostać uzupełnione i zaopatrzone, a to może zając sporo czasu. Dopiero później zostaną skierowane do walk na wschodzie w rejonie Donbasu.

Tam też zmierzają oddziały wycofane z okupowanych terenów Gruzji i najemnicy z Grupy Wagnera - prywatnej armii Putina - oddelegowani z Bliskiego Wschodu i państw afrykańskich. Takiej zmiany w planach nie zakładali rosyjscy stratedzy na początku inwazji. Jest to jeszcze jednym dowodem ich klęski.

Niedobory

Rosji brakuje żołnierzy. Jeśli wierzyć źródłom ukraińskim, zginęło już ich na froncie ponad 18 tys. NATO szacuje te liczbę nieco niżej, ograniczając ją do 15 tys. zabitych. Ale straty są znacznie większe. Do tej statystyki należy bowiem dodać rannych, odmawiających wykonania rozkazów i dezerterów.

Według doniesień między innymi dlatego rozpoczęto rekrutację w dwóch syberyjskich regionach. Do armii przyjmuje się tam byłych żołnierzy - nie rezerwistów - do 60. roku życia! Brakuje dowódców czołgów, snajperów i specjalistów inżynierskich, także kierowców ciężarówek.

Jak donoszą eksperci z brytyjskiego centrum analitycznego Chatham House, od początku wojny powołano już 60 tys. rezerwistów, głównie spoza Moskwy. To pozwala dowództwu kontrolować polityczny wydźwięk klęski, jaką odnoszą w Ukrainie. W stolicy życie toczy się bez zmian - kogo obchodzą trumny odsyłane z Ukrainy na rosyjską prowincję?

Na przynętę

Brytyjscy eksperci uważają jednak, że przy 80-procentowym poparciu dla Putina nie ma szans na szybkie zakończenie wojny. Będzie więc nadal uzupełniał straty poniesione na froncie. 

Młodzi poborowi są często nieprzygotowani do walki. Stają się nie tylko mięsem armatnim, ale przynętą - mają ściągać na siebie ogień przeciwnika po to, by mógł zostać zidentyfikowany i zbombardowany przez artylerie i lotnictwo. 

Sami nagrywają filmy, na których się skarżą na swój los. Jeśli dowódcy nie skonfiskowali im przed oddelegowaniem do Ukrainy telefonów komórkowych, wrzucają filmy do internetu. Czują się oszukani, nierzadko zdradzeni. Ale nawet gdy z niewoli dzwonią do rodzin, ich własne matki i ojcowie, nie chcą im wierzyć - taka jest moc propagandy! Często słyszą, że nie powinni byli się dać pojmać i że są politycznie nieprzygotowani. To dopełnia obraz mentalnego stanu rosyjskiego społeczeństwa, w którym protesty przeciwko wojnie w Ukrainie wciąż należą do rzadkości.

Opracowanie: