Ukraińskie elity rządowe zastanawiają się, jak wyjść z sytuacji po wypowiedzi prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego na forum ONZ - mówi dr Łukasz Adamski, historyk, wicedyrektor z Centrum Dialogu im. J. Mieroszewskiego, komentując w Radiu RMF24 słowa prezydenta Ukrainy, który stwierdził, że "niektórzy nasi przyjaciele w Europie odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora".

Reakcja polskiego MSZ, który po tych słowach wezwał ukraińskiego ambasadora - zdaniem gościa Tomasza Terlikowskiego - jest absolutnie zrozumiała. Gdybym ja był ministrem, zrobiłbym ten sam krok, bo tu trzeba było okazać niezadowolenie z tego rodzaju insynuacji, że Polska jest aktorem w rosyjskim teatrze, wygłoszonej przez prezydenta Ukrainy na najważniejszym światowym forum - mówił dr Adamski, zaznaczając, że wypowiedź Zełenskiego jest urealnieniem dla polskich elit, pokazującym, że ukraińska kultura polityczna różni się od naszej. To, co my uważamy za gesty skrajnie nieprzyjazne, być może na Ukrainie jest postrzegane jako taktyka negocjacyjna, że trzeba grać ostro - podkreśla historyk.

Mleko się rozlało. Polskim rządom będzie trudniej

Dr Łukasz Adamski przyznaje, że nadal uważa, iż pewne czynniki strukturalne będą skłaniać Ukrainę do mocnej współpracy z Polską, a Polskę z Ukrainą. Nadal uważam, że Ukraina jest krajem mocno uzależnionym od Polski. Ton dzisiejszych komentarzy na Ukrainie wskazuje na mocne zaniepokojenie tą sprawą. Teraz powoli ukraińskie elity rządowe zastanawiają się, jak wybrnąć z tego sporu. Mleko się rozlało. Polskim rządom (niezależnie jakie to rządy będą) będzie trudniej mobilizować opinię publiczną do wszechstronnego wsparcia Ukrainy, bo widać jakie są koszty polityczne - mówi gość Radia RMF24.

Kto namówił Zełenskiego do takiej wypowiedzi?

Gość Tomasza Terlikowskiego nie wyklucza, że władze ukraińskie zostały zmuszone do takiej strategii przez partnerów zewnętrznych, czytaj głównie przez Niemców, którym pewnie obiektywnie nie zależy na ścisłej współpracy polsko-ukraińskiej i na ogromnym znaczeniu naszego kraju na Ukrainie. Mogą być też czynniki wewnętrzne. Pamiętajmy, że nikt jeszcze nie skasował na Ukrainie lobbystów gospodarczych i różnego rodzaju sieci biznesu, które czerpały dochody z tego, że mogły sprzedawać ukraińskie produkty rolne bardzo blisko Ukrainy, czyli w Polsce i może one wywarły jakiś wpływ na prezydenta Zełenskiego. Dr Adamski nie wyklucza także innej hipotezy - psychologicznej. Prezydent Zełenski jest politykiem, który od półtora roku żyje na ogromnej adrenalinie, w stresie. Perspektyw zakończenia wojny szybko nie ma. Sytuacja na froncie nie jest łatwa, a zbliża się zima. W takiej sytuacji każdy może być nerwowy i podejmować złe decyzje - zauważa gość Tomasza Terlikowskiego.

Być może nastąpił zawrót głowy od popularności

Gość Radia RMF24 zwraca uwagę na niezwykłą popularność Wołodymyra Zełenskiego, która być może dodała odwagi do wypowiedzenia takich słów. Prezydent Zełenski uważa się za gwiazdę na całym świecie i jest taką gwiazdą. Być może nastąpił zawrót głowy od popularności i uznał, że to mu wolno. Jeśli tak się stało, to popełnił ogromną pomyłkę. Ta wypowiedź była katastrofalna dla Ukrainy. Trudno wytłumaczyć taką obraźliwą retorykę. Ukraina będzie się musiała zastanowić jak z tego wybrnąć, skoro to jej prezydent popełnił ten błąd. Będzie to musiał jakoś odkręcać, a prędzej czy później ta sytuacja gospodarcza, polityczna i wojenna Ukrainy skłoni go do refleksji - przewiduje dr Łukasz Adamski.

Opracowanie Agnieszka Pietrzak

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.