Najwyżej rozstawiona Iga Świątek pokonała tenisistkę gospodarzy Cori "CoCo" Gauff (nr 6.) 6:0, 6:3 i awansowała do półfinału turnieju WTA 500 na twardych kortach w San Diego. O finał polska liderka światowego rankingu powalczy z inną Amerykanką - Jessicą Pegulą (4.).

Świątek w 1. rundzie miała tzw. wolny los, a w 2. wygrała z Chinką Qinwen Zheng 6:4, 4:6, 6:1. Jak podkreśliła, rywalka zawiesiła jej poprzeczkę wysoko, a poza tym pierwszy występ w turnieju zawsze wiąże się z pewną niewiadomą i stanowi rodzaj przystosowania się do warunków na korcie i wokół niego. 

Wiele wskazywało, że 18-letnia Gauff postawi trzy lata starszej raszyniance jeszcze wyższe wymagania. Co prawda Polka w trzech wcześniejszych pojedynkach, w tym finale tegorocznego French Open w Paryżu, nie straciła z Amerykanką ani jednego seta, ale miejsce spotkania oraz fakt, że Świątek jeszcze w niedzielę grała w finale imprezy WTA w Ostrawie kazały jej sympatykom z ostrożnością podchodzić do tego wyzwania. 

Iga to prawdziwa czempionka, ale zobaczymy, jak się sprawy potoczą w piątek - zapowiadała przed spotkaniem Gauff. Potoczyły się całkiem nie po myśli wschodzącej gwiazdy amerykańskiego i światowego tenisa.

Świątek, jak na pierwszą rakietę globu przystało, zaczęła pewna siebie, skoncentrowana i z animuszem. Narzuciła ostre tempo wymian, które było nie do wytrzymania dla wyglądającej na zagubioną, jakby speszoną i niepotrafiącą złapać właściwego rytmu przeciwniczkę, która do tego raz po raz posyłała piłkę w aut.

Efekt - 6:0 w pierwszej partii po niespełna pół godzinie gry i zadowolenie spokój w sztabie polskiej tenisistki, który w USA zameldował się już w komplecie, na czele z nieobecnym w Czechach trenerem Tomaszem Wiktorowskim. 

Początek drugiego seta wskazywał, że mecz może potrwać bardzo krótko, bo Świątek od razu przełamała rywalkę i po chwili odskoczyła na 2:0. Jej przewaga była na tyle wyraźna, że emocje opadły, a spotkanie straciło temperaturę. Gauff grała nieco skuteczniej, częściej trafiała z głębi kortu, ale wynikało to raczej z faktu, że Polka nieco spuściła z tonu i nie forsowała tempa, jak w pierwszej odsłonie. 

Świątek, która jedyny ćwierćfinał w tym sezonie przegrała z Francuzką Caroline Garcią przed rodzimą publicznością w Warszawie, dopełniła formalności po 65 minutach rywalizacji i już po raz 11. w sezonie wystąpi w półfinale. 

Jestem bardzo zadowolona, że od początku do końca utrzymałam koncentrację, co pomogło mi zagrać bardzo skutecznie i efektywnie. Z każdym dniem czuję się tutaj lepiej, zarówno jeśli chodzi o aklimatyzację, jak i warunki na korcie. No może pogoda mogłaby być trochę lepsza, bo liczyłam, że będzie cieplej - przyznała z uśmiechem Świątek tuż po zakończeniu spotkania. 

Polka w tym roku wygrała siedem imprez:

W Dausze, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie, Rzymie oraz wielkoszlemowe w Paryżu i Nowym Jorku, poprawiła na 62 liczbę zwycięskich meczów. Jej bilans uzupełnia osiem porażek. 

Wyniki wskazują, że w USA czuje się świetnie. W tym roku rozegrała już w tym kraju 23 pojedynki, z czego w 22 była górą. Jedynej porażki doznała w 1/8 finału w Cincinnati z Amerykanką Madison Keys.

Z tą zawodniczką mogła się też zmierzyć w San Diego, ale Keys wcześniej w piątek uległa w "derbowym" starciu Jessice Peguli 4:6, 5:7.

Z szóstą w światowym rankingu Amerykanką, która niezależnie od końcowych rozstrzygnięć w San Diego w poniedziałek zamelduje się piątej pozycji, spotkała się wcześniej czterokrotnie i trzy razy była lepsza. Jedynej porażki z córką miliardera Teddy'ego Peguli, do którego należą hokejowa drużyna Buffalo Sabres i futbolowa Buffalo Bills, doznała w ich pierwszej potyczce w Waszyngtonie w 2019 roku, kiedy przeciwniczka wygrała jedyny turniej w karierze.

W tym sezonie Świątek prezentuje się bardzo solidnie i regularnie

Jest jedną z trzech zawodniczek, obok Świątek i Francuzki Alize Cornet, które dotarły co najmniej do 3. rundy każdej z czterech imprez wielkoszlemowych.

Po raz czwarty zagra w półfinale zawodów WTA. Także już po raz czwarty w sezonie trafia na Świątek, która w dwóch setach pokonała ją w półfinale w Miami oraz wielkoszlemowych ćwierćfinałach w Paryżu i Nowym Jorku.

Niczego nie oczekuję po tym meczu. Chcę podejść do niego zrelaksowana, grać swój tenis i zobaczymy, na co się to przełoży - wspomniała Świątek, która z Pegulą może też zagrać w kończącym sezon turnieju WTA Finals, gdyż Amerykanka jako trzecia - po Polce i Ons Jabeur z Tunezji - zapewniła sobie w nim udział.

Pula nagród turnieju w San Diego wynosi 757 tys. 900 USD. Półfinalistki mogą być pewne 42 tys. USD premii oraz 185 punktów do rankingu WTA. 

Wynik ćwierćfinałów:

Iga Świątek (Polska, 1) - Cori "Coco" Gauff (USA, 6) 6:0, 6:3

Donna Vekic (Chorwacja) - Aryna Sabalenka (Białoruś, 3) 6:4, 6:7 (5-7), 6:1

Jessica Pegula (USA, 4) - Madison Keys (USA) 6:4, 7:5

Danielle Rose Collins (USA) - Paula Badosa (Hiszpania, 2) 7:6 (7-5), 6:4