Kamil Stoch szydzi ze skoczni w Holmenkollen. W niedzielnym konkursie skoków narciarskich Pucharu Świata w Oslo zajął on 19. miejsce. "Ta skocznia jest tragiczna, powinno się ją wysadzić. Chętnie się dołożę do materiałów wybuchowych" - powiedział po konkursie w rozmowie z Eurosportem.

Kamil Stoch był wyraźnie rozczarowany swoim wynikiem w niedzielnym konkursie skoków narciarskich Pucharu Świata w Oslo. W finale Polak uzyskał 119,5 m i spadł z 10. na 19. pozycję.

Upust swojej frustracji skoczek dał w rozmowie z dziennikarzami, krytykując skocznię w Holmenkollen.

Jestem zadowolony, że mamy tę najgorszą skocznię już za sobą - powiedział w rozmowie z norweską gazetą "Dagbladet".

To nie jest skocznia. To jest... nie wiem sam, co powiedzieć. Jest piękna, ale w powietrzu jest tyle dziur. Czasami naprawdę trudno jest skoczyć. Kiedy masz złe warunki, trudno jest skakać - kontynuował.

Dopytywany przez dziennikarza, co znaczą "dziury w powietrzu", Stoch stwierdził, że nie zna angielskiego na tyle dobrze, żeby wytłumaczyć, co ma na myśli.

W rozmowie z telewizją Eurosport, 35-letni zawodnik z Polski poszedł o krok dalej w swojej krytyce.

Ta skocznia jest po prostu tragiczna, powinno się ją wysadzić w powietrze. Chętnie się dołożę się do materiałów wybuchowych - oświadczył.

Norweski turniej Raw Air potrwa do 19 marca. Po drugim konkursie w Oslo w niedzielę rywalizacja przeniesie się do Lillehammer, a później do Vikersund.