"W tej chwili jest za wcześnie, by mówić o udziale Polski w takiej misji pomocy" - powiedział premier Donald Tusk. Tusk oświadczył, że rząd nie uzna na razie powstańczej rady w Bengazi, gdyż chce się upewnić, czy gwarantuje ona demokratyzację Libii i poszanowanie praw człowieka. Wyraził wątpliwość, czy w Libii są warunki do operacji humanitarnej UE.

Dzisiaj my nie dysponujemy możliwościami takimi - zresztą nie wiem, czy miałoby to większy sens - na terenie Libii organizować akcję humanitarną, choćby ze względu na gigantyczne ryzyko z tym związane. I dlatego jest za wcześnie, żeby mówić o środkach, jakie polska mogłaby wyznaczyć. Ja wspomniałem o takie możliwości, np. o organizacji szpitala. Zobaczymy, co przyszłość pokaże - mówił Tusk.

Premier dodał w Brukseli, że Polska nie zamierza uznać powstańczego rządu w Bengazi, za czym w Europie lobbują Francuzi. Na razie nie przewidujemy tego typu decyzji politycznej. Wolimy mieć pewność, że rada w Bengazi rzeczywiście reprezentuje wartości i interesy, na których nam zależałoby - mówię o prawach człowieka, demokratyzacji Libii. Niektórzy liderzy rady w Bengazi w przeszłości nie wykazywali się nadmiernym entuzjazmem do demokracji i praw człowieka - powiedział premier w Brukseli.

Tusk zwrócił uwagę, że jednym z liderów rady jest stosunkowo niedawny minister spraw wewnętrznych w ekipie Kaddafiego. Ja byłbym ostrożny z szybkimi deklaracjami - podkreślił.

Premier był też pytany o polski udział w unijnej misji humanitarnej z wykorzystaniem środków wojskowych w Libii w celu ewakuacji uchodźców. O rozpoczęciu jej planowania zadecydowali szefowie dyplomacji krajów UE. Tusk wyraził wątpliwości, czy są teraz warunki do jej przeprowadzenia. Bieżąca sytuacja ma na razie charakter militarny a nie humanitarny. Nie dysponujemy dzisiaj możliwościami - nie wiem, czy to miałoby większy sens - żeby w Libii organizować akcję humanitarną chociażby ze względu na gigantyczne ryzyko z tym związane - powiedział Tusk.

Zaznaczył, że jest za wcześnie, by mówić o ewentualnym udziale Polski w tej operacji. Ale potwierdził, że jedną z możliwości jest wysłanie polskiego szpitala polowego albo udostępnienie wykupionych przez Polskę godzin lotów samolotów transportowych Globemaster, co zdaniem Tuska oznaczałoby w gruncie rzeczy pomoc finansową a nie logistyczną.