Libia żąda pilnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w następstwie ataków sił koalicji na ten kraj. Twierdzi, że respektuje rezolucję. Na dodatek zaprasza do Libii międzynarodowych obserwatorów.

Według wysokiego przedstawiciela amerykańskiej administracji, prezydent Barack Obama planuje, że akcja militarna w Libii potrwa kilka dni, a nie - jak twierdzą niektórzy eksperci - tygodni. Amerykański prezydent ma nadzieję, że Kadafi podporządkuje się rezolucji ONZ i przestanie używać siły przeciwko ludności cywilnej.

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy powiedział, że drzwi dyplomacji otworzą się na nowo, kiedy przemoc ze strony sił Kadafiego ustanie. To zachęta do rozmów, ale jednocześnie Pentagon zgłasza gotowość do przeprowadzenia kolejnego ataku. Na Morzu Czerwonym w gotowości czekają okręty podwodne wyposażone w pociski Tomahawk i inne jednostki gotowe do ostrzału.