Niezamierzonym efektem nieudanej, tajnej misji brytyjskich komandosów w Libii jest przedstawienie jej przez reżim Kadafiego jako propagandowej sensacji - piszą brytyjskie media. Według nich Kadafi wykorzysta cała sprawę, by potwierdzić swoją tezę, że powstańcy są pasem transmisyjnym obcych interesów.

Ośmioosobowy zespół z udziałem siedmiu komandosów SAS (Special Air Services) w cywilu oraz funkcjonariusza wywiadu średniego szczebla miał nawiązać kontakty z powstańczymi władzami w Bengazi. Wkrótce po wylądowaniu w Libii został pojmany przez pracowników pobliskiej farmy, którzy nabrali wobec nich podejrzeń po tym, jak w maszynie znaleźli dużą ilość broni i paszporty czterech różnych państw.

Helikopter (niektóre media mówią o dwóch) wystartował z pokładu jednego z brytyjskich okrętów wsparcia u wybrzeży Libii.

Telefoniczna rozmowa ambasadora brytyjskiego w Trypolisie (obecnie przebywającego w Londynie) Richarda Northera z liderami powstańczej Narodowej Rady w Bengazi została przechwycona przez reżim Kadafiego i nadana przez państwową libijską telewizję.

Ambasador usiłował wytłumaczyć powstańczym dowódcom, że Brytyjczycy rozglądali się za hotelem, w którym mogliby się zatrzymać. W odpowiedzi od lidera Narodowej Rady Mustafy Muhammada Abd ad-Dżalila usłyszał, że ich przylot helikopterem był "wielkim błędem". O!, rzeczywiście przylecieli helikopterem? Nic o tym nie wiedziałem - odparł ambasador.

Szef brytyjskiego MSZ William Hague twierdzi, że misja Brytyjczyków była jawna i miała charakter dyplomatyczny. Telewizja Channel 4 dziwi się jednak, dlaczego w takim razie jej uczestnicy przylecieli helikopterem w środku nocy, a w maszynie znaleziono broń.

Wschodnia granica Libii z Egiptem jest otwarta. Dlaczego Brytyjczycy weszli oknem, skoro mogli drzwiami - cytuje Channel 4 przedstawiciela władz powstańczych ze wschodniej Libii.

Tygodnik "Sunday Times" napisał, że celem misji było nawiązanie kontaktów z powstańczą Radą Narodową i zaaranżowanie kontaktów dyplomatycznych na wyższym szczeblu, ale misja Brytyjczyków zirytowała powstańców obawiających się, że reżim Kadafiego zdyskontuje ją propagandowo na swą korzyść, co się faktycznie stało.

Uczestnicy misji byli uwięzieni w dwóch miejscach w Bengazi, a po zwolnieniu ich wczoraj wieczór odpłynęli na Maltę na pokładzie fregaty HMS Cumberland.

Hague zapowiedział, że zamierza wysłać do Bengazi kolejną misję. Formalnie Londyn utrzymuje dyplomatyczne stosunki z reżimem Kadafiego w Trypolisie, choć większość personelu brytyjskiego ewakuowała się z Libii ze względu na to, że jest tam niebezpiecznie.