To byłby koszmar dla mieszkańców Libii, gdyby dotychczasowy przywódca kraju Muammar Kadafi zdusił rebelię i utrzymał się u władzy. Tak uważą brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague.

Jeśli Kadafi nadal będzie w stanie kontrolować znaczną część terytorium (Libii) byłby to długi koszmar dla Libijczyków i przez jakiś czas byłby to kraj-parias - powiedział Hague w wywiadzie dla radia BBC.

W ciągu weekendu siły Kadafiego posunęły się w zwycięskim marszu w kierunku Bengazi - siedziby władz powstańczych. W niedzielę wyparły powstańców z Bregi, leżącego we wschodniej części kraju portu naftowego. W Bengazi, drugim co do wielkości (po Trypolisie) mieście Libii, miejsce euforii pierwszych tygodni rewolty zaczyna zajmować niepokój.

Mimo iż Francja i Wielka Brytania opowiadają się za utworzeniem nad Libią strefy zakazu lotów, kwestia ta wciąż pozostaje w sferze dyskusji na forum międzynarodowym.

USA i wielu ich sojuszników wyrażają poważne zastrzeżenia co do efektywności wprowadzenia strefy zakazu lotów i obawy, że mogłoby to ich wciągnąć w kolejny konflikt ze światem islamu. Zachód utrzymuje, że niezbędne jest poparcie państw arabskich i afrykańskich, zanim Rada Bezpieczeństwa ONZ mogłaby zatwierdzić utworzenie strefy zakazu lotów, co umożliwiłoby ochronę libijskich cywilów przed atakami sił Kadafiego.

O ustanowienie takiej strefy zaapelowała w sobotę do Rady Bezpieczeństwa ONZ Liga Arabska. Uznała ona też za niezbędne nawiązanie kontaktów i współpracy z grupującą przeciwników Kadafiego Narodową Radą Libijską z siedzibą w Bengazi.