Holandia - Słowacja i Brazylia - Chile to kolejne mecze 1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata. O godzinie 16 na boisko wybiegną Europejczycy, a o 20:30 - Latynosi. Zwycięzcy zagrają ze sobą w ćwierćfinale.

Teoretycznie Chilijczycy w spotkaniu z Canarinhos nie mają większych szans. Obie drużyny na mundialach spotykały się wcześniej dwukrotnie. W obu przypadkach Brazylia odnosiła łatwe zwycięstwa. W 1962 roku wygrała 4:2, a w 1998 roku 4:1. Łącznie oba zespoły grały ze sobą 65 razy. Chile ma w dorobku tylko siedem wygranych, ostatnią - w 2000 roku.

Mimo iż statystyka przemawia za zespołem Carlosa Dungi, selekcjoner Brazylii nie lekceważy rywala. Chile zrobiło duże postępy. Mają dobrych zawodników i są bardzo waleczni. Jeśli popełnimy najmniejszy błąd, przedwcześnie wrócimy do domu - stwierdził przed spotkaniem.

Zespół Marcelo Bielsy zaskarbił sobie sympatię kibiców niezwykle ofensywną grą. Argentyński szkoleniowiec nie ma w zwyczaju stosować defensywnej taktyki nawet w meczach z groźnymi rywalami. Szanujemy Brazylię, ale zamierzamy im narzucić nasz styl gry. Będziemy ich nieustannie atakować - zapowiadał chilijski pomocnik Arturo Vidal.

W podobnej sytuacji do Chilijczyków są Słowacy, którzy pokonując reprezentację Włoch 3:2 stali się sprawcami największej sensacji na mundialu w RPA. Bukmacherzy nie dają im jednak większych szans w spotkaniu z Holandią. Za każdą postawioną na ich zwycięstwo złotówkę można wygrać ponad osiem. Piłkarze Vladimira Weissa nic sobie jednak z tych prognoz nie robią. Nie mamy nic do stracenia. Po prostu wybiegniemy na boisko i będziemy się starać zrobić to samo co w meczu z Włochami - zapowiadał obrońca Peter Pekarik.

Zdaniem szkoleniowca Holandii Berta van Marwijka, to właśnie fakt, że od Słowaków mniej się wymaga, czyni ich bardziej niebezpiecznymi, bo nie są obciążeni presją. To mocny zespół. Nikt ot tak nie wygrywa z Włochami - ocenił z kolei obrońca pomarańczowych John Heitinga.

Holandia i Argentyna to jedyne drużyny, które w RPA odniosły komplet zwycięstw.