W zamachach przeprowadzonych w moskiewskim metrze przez kobiety-samobójczynie zginęło co najmniej 38 osób, ponad 70 zostało rannych. Bomby eksplodowały na stacjach Łubianka i Park Kultury.

Zamachy w moskiewskim metrze

Relacje korespondenta RMF FM

Poniedziałek, 29 marca 2010 (11:27)
Aktualizacja: Poniedziałek, 29 marca 2010 (14:39)

39 osób zginęło, a ponad 70 zostało rannych w dwóch poniedizałkowych zamachach w moskiewskim metrze. Rosyjskie władze twierdzą, że zamachów bombowych na stacjach Łubianka i Park Kultury dokonały dwie kobiety-samobójczynie.

Rosjanie wolą silną władzę w momencie zagrożenia

Czy zamachy będą końcem "liberalnego eksperymentu" w Rosji? Czy pod hasłem walki z terrorem zakończy się odwilż a'la Miedwiediew? Takie zapowiedzi "przykręcania śruby" już się pojawiły. Władimir Putin nie wykluczył zmian przepisów, by skuteczniej walczyć z terrorem.

rosjanie przeżyją zamachy spokojniej niż kryzys?

We wtorek na stacjach Łubianka i Park Kultury tylko kwiaty i pokiereszowane odłamkami ściany przypominają o zamachach. Mieszkańcy Moskwy przekonują, że się nie boją, zresztą w rosyjskiej stolicy nie ma alternatywy dla metra i ludzie muszą z niego korzystać. Wczoraj rano, kiedy schodziłam do metra, było strasznie. Teraz to minęło. Czuję smutek z powodu tego, co się zdarzyło, ale nie czuję strachu - stwierdziła jedna z mieszkanek Moskwy.

terrorystki najprawdopodobniej użyły plastiku

Rosyjskie służby poinformowały, że na obu stacjach odnaleziono ciała terrorystek, które weszły do wagonów metra z materiałami wybuchowymi przyczepionymi do ciała. Najprawdopodobniej uda się zidentyfikować ich tożsamość.

Na stacji wciąż pracują śledczy

Na stacji Łubianka nadal pracują śledczy. Obok miejsca tragedii usytuowano mobilny sztab ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych i MSW. Jak relacjonuje korespondent RMF FM, przed stacją panuje spokój, a przedstawiciele służb nie mają dziennikarzom nic nowego do zakomunikowania.

W naszych czasach wszystko jest możliwe. Po co się bać?

Mimo strachu mieszkańców Moskwy w kilka godzin po zamachach wagony moskiewskiego metra znów zapełniły się pasażerami. Ludzie muszą jeździć metrem, miasto jest ogromne, a zakorkowanymi ulicami nigdzie nie można dotrzeć - mówił jeden z nich naszemu korespondentowi.

Budynek FSB nie jest specjalnie ochraniany

Kilkadziesiąt metrów od miejsca ataku znajduje się gmach Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Żadnej demonstracji siły jednak nie ma i budynek nie jest specjalnie ochraniany. Jak mówią Rosjanie, w wielomilionowej Moskwie ludzie przywykli do zamachów terrorystycznych.

W Moskwie nie widać oznak paniki

W pobliżu stacji Łubianka - jak opisuje korespondent RMF FM Przemysław Marzec - ulice są zablokowane, widać mnóstwo milicyjnych patroli - funkcjonariuszy z psami, z wykrywaczami metalu; wszyscy mają na sobie kamizelki kuloodporne. W Moskwie nie widać oznak paniki, nic nie wskazuje, że dziś rano doszło tam do dwóch krwawych zamachów - zaznacza nasz dziennikarz, który do centrum Moskwy dotarł jedną z linii metra.

Pasażerowie: Teraz nie pojechałabym metrem za żadne skarby

Dezinformują nas nikogo nie obchodzi, że ludzie się denerwują - mówi korespondentowi RMF FM Przemysławowi Marcowi pasażerka moskiewskiego metra. Teraz nie pojechałabym metrem za żadne skarby - dodaje inna. Ale są i tacy, którzy podkreślają, że w Moskwie paniki nie widać. Jest spokojnie - zaznacza mężczyzna, który dodaje, że przyczyn zamachu należy szukać na Kaukazie.

Władze dementują doniesienia o trzecim zamachu

Kilkanaście minut po drugim zamachu na stację Park Kultury zaczęły pojawiać się doniesienia o trzecim ataku terrorystów. Szybko jednak ministerstwo spraw nadzwyczajnych je zdementowało, podkreślając, że to niepotrzebne sianie paniki.

W poniedziałek rano doszło do dwóch zamachów

Pierwsza eksplozja nastąpiła o godz. 7.56 czasu moskiewskiego (5.56 czasu polskiego) na stacji Łubianka, w samym sercu stolicy Rosji. Kilkadziesiąt minut później, o godz. 8.39 (6.39 czasu polskiego), doszło do drugiego wybuchu: na stacji Park Kultury, także w centrum Moskwy.

RMF FM
Radio Muzyka Fakty