raport

"Lex Tusk". Dlaczego tak nazywa się ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich

Sejm ustawę o powołaniu Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022 przyjął 26 maja.
Wcześniej projekt odrzucił Senat oraz sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych.
29 maja prezydent Andrzej Duda zdecydował o podpisaniu ustawy o powołaniu komisji, oraz że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.
Z inicjatywą powołania komisji wyszli w grudniu ubiegłego roku posłowie PiS.
Komisja ma analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.
Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
Oznaczałoby to de facto zakaz pełnienia jakiejkolwiek funkcji publicznej, pracy na kierowniczym stanowisku w administracji czy w organizacji pozarządowej, która otrzymuje dotacje od państwa, ale też bycie posłem czy senatorem.

Dlaczego ustawa nazwa "lex Tusk"?
Ustawa została okrzyknięta lex Tusk, bo - zdaniem jej przeciwników – to prawo szyte jest pod wyeliminowane Donalda Tuska ze sceny politycznej, i to przed wyborami lub przynajmniej upokorzenie go w oczach wyborców.

W komisji ma zasiadać dziewięciu posłów. Przewodniczącego wyznacza premier. Komisja ma prawo przesłuchiwać m.in. polityków, dziennikarzy, działaczy organizacji pozarządowych. Stawiennictwo przed komisją jest obowiązkowe. Decyzje komisji będą wykonalne natychmiast. Odwołać będzie można się do sądu.
Radio Muzyka Fakty