Polska armia szuka nowych szefów - siły zbrojne boja się próżni po katastrofie 10 kwietnia - donosi dziennik "Le Figaro". Francuska gazeta cytuje anonimowe źródła w polskiej armii, według których nasza polityka obronna może ulec osłabieniu, a Polska okresowo stracić cześć swoich wpływów.

"Le Figaro" podkreśla, że nakłada się na to problem niewystarczającego wyposażenia polskiej armii. Dziennik cytuje byłego ministra obrony Waldemara Skrzypczaka, według którego katastrofa 10 kwietnia sprawi również, że tworzenie armii zawodowej ulegnie bez wątpienia spowolnieniu.

Dochodzą do tego problemy natury politycznej. "Le Figaro" podkreśla, że szefowie armii, którzy zginęli pod Smoleńskiem, podobali się zarówno prezydentowi Kaczyńskiemu, jak i premierowi Tuskowi. Komorowski może mieć pokusę, by umieścić swoich ludzi na szczycie armii. Wybór nowych dowódców polskich sil zbrojnych będzie wiec - według "Le Figaro" - testem politycznym. Francuski dziennik zauważa jednak, że objecie funkcji szefa BBN przez Stanisława Kozieja pozwala sądzeni, że Komorowski postawi w tej sferze raczej na polityczny konsensus.

Tak czy inaczej, kandydat Platformy Obywatelskiej wygra wybory - sugeruje na lamach "Liberation" znany paryski publicysta, specjalista od spraw polskich Bernard Guetta. Śmierć kandydatów PIS i SLD przyspieszy jego zdaniem proces marginalizacji sil politycznych, które miały największe znaczenie w momencie wyjścia z komunizmu. PO ma teraz wolne pole do działania - sugeruje Guetta.