Broń funkcjonariuszy BOR-u, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, jest dowodem w rosyjskim śledztwie. Oficjalnie przyznała to Naczelna Prokuratura Wojskowa w Warszawie. Nasi reporterzy śledczy informowali wcześniej, że Biuro Ochrony Rządu zawiadomiło prokuraturę wojskową i okręgową o utracie broni, amunicji, kamizelek i legitymacji funkcjonariuszy.

Z tego powodu Biuro nie mogło zakończyć procedury ewidencji.

Jak donosi nasz reporter Krzysztof Zasada, broń borowców raczej nie wróci szybko do Polski. Chociaż rosyjscy śledczy przeprowadzili już między innymi badania balistyczne siedmiu sztuk broni i orzekli, że nie była użyta na pokładzie tupolewa, nie skończyli jeszcze pracy nad tymi dowodami. W swoim wniosku o pomoc prawną do Polski wystąpili o przesłanie im dokumentacji dotyczącej broni funkcjonariuszy BOR oraz posiadanej przez nich amunicji. Będą więc kontynuować analizowanie tych dowodów, a - według informacji naszego reportera - żadnych akt w ramach realizacji tego rosyjskiego wniosku z Warszawy do Moskwy jeszcze nie wysłano.

Dopiero kiedy w Rosji zakończą się prace prokuratorów, pistolety będą mogły trafić do Polski wraz z innymi dowodami. O to zwróciła się już nasza prokuratura w jednym z pierwszych wniosków o pomoc prawną do Rosjan. Jak na razie rosyjska prokuratura, odpowiadając na nasze prośby, przesłała nam jedynie akta śledztwa.