15 miast we Włoszech jest dzisiaj w stanie alarmu z powodu upałów. Jutro ilość zagrożonych miast wzrośnie do 17. W historycznych miastach turyści z trudem zwiedzają zabytki.

Temperatura w wielu rejonach kraju sięga 40 stopni Celsjusza, a na południu, w tym na Sycylii i Sardynii jest jeszcze wyższa.

W pełnym turystów Rzymie rozdawane są butelki z wodą. Przybysze szukają też ochłody przy fontannach z wodą pitną.

W stolicy Włoch trzeci dzień z rzędu obowiązuje czerwony alarm z powodu upałów. Ministerstwo Zdrowia wprowadziło go też w 14 innych miastach: Bari, Bolonii, Bolzano, Brescii, Cagliari, Campobasso, Florencji, Frosinone, Latinie, Palermo, Perugii, Rieti, Trieście i w Viterbo. Jutro dołączą do nich Neapol i Ankona.

Po fali gorąca, która rozpaliła niemal całe Włochy i przyniosła serię katastrofalnych w skutkach pożarów na południu, na początku nowego tygodnia spodziewane są burze z gradobiciem.

We Włoszech trzeba będzie się liczyć z coraz bardziej ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, takimi, jak w tych dniach
- powiedziała klimatolog Marina Baldi z Komitetu Badań Naukowych.