Resort zdrowia poinformował, że w oficjalnych raportach pomyłkowo znalazła się informacja o ok. 230 tys. testów na koronawirusa, których w rzeczywistości nie przeprowadzono. Skorygowano tym samym oficjalny bilans badań - obecnie to 2199085 testów. Ministerstwo domaga się wyjaśnień od Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kielcach, od której pochodzi zawyżony wynik - potwierdził w rozmowie z RMF FM rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz.

Ministerstwo Zdrowia codziennie podaje na Twitterze informację o testach na koronawirusa przeprowadzonych w ciągu ostatniej doby. Dziś towarzyszyła jej korekta bilansu badań przeprowadzonych od początku epidemii.

Jak podał resort, ostatniej doby wykonano ponad 21,9 tys. testów. Ogólny bilans badań został jednak znacznie zmniejszony. Odjęto od niego ponad 230 tys. testów. "Z uwagi na błąd w raportowaniu testów przez WSSE Kielce, co przełożyło się na pomyłkowe zapisanie w raporcie ok. 230 tys. testów, odejmujemy je od ogólnej puli przeprowadzonych badań" - wyjaśniło Ministerstwo Zdrowia. 

To jest błąd zaraportowany przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Kielcach. Ministerstwo Zdrowia jest w tym przypadku przekaźnikiem danych. Zbieramy raporty z całego kraju, od wszystkich Wojewódzkich Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych i raportujemy do mediów i opinii publicznej - tłumaczył w rozmowie z RMF FM rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Zostaliśmy poinformowani, że Kielce błędnie wpisały dane w ostatnim czasie i wymagana jest korekta. Oczywistym jest, że zaraz po tym, jak dowiedzieliśmy się o tym błędzie, skorygowaliśmy te dane, prosząc jednocześnie o przedstawienie raportu przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną na temat tego błędu, z czego on wynikał - dodał. 

Aktualna liczba badań na koronawirusa przeprowadzonych w Polsce to według najnowszych informacji Ministerstwa Zdrowia 2199085. Dla porównania, jeszcze wczoraj, przed skorygowaniem błędu, informowano o 2436012 testach.

Dziś resort poinformował o 843 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce i 13 nowych zgonach. To rekordowa liczba zakażeń. W sumie od początku epidemii w Polsce odnotowano 51 167 przypadków zakażenia koronawirusem, a 1 800 osób zmarło.

Dr Grzesiowski: Ten fakt wymaga bardzo pilnych działań

Badania przesiewowe prowadzone w ogniskach epidemicznych nie są przyczyną, tylko skutkiem wzrostu liczby przypadków. Nie można tłumaczyć wzrostu zachorowań liczbą wykonywanych testów przesiewowych - mówił w rozmowie z RMF FM dr Paweł Grzesiowski - immunolog, ekspert w dziedzinie profilaktyki zakażeń. Mamy po prostu do czynienia ze wzrostem zachorowań, który jest w skali dotychczas w Polsce niespotykanej. To jest fakt, ten fakt wymaga bardzo pilnych działań, bo możemy się obudzić za kilka dni z liczbą ponad 1000 osób dziennie. To będzie już poważny problem. Będą przepełnione szpitale, może zacząć brakować łóżek - ostrzegł. 

Musimy skupić się na zmniejszaniu liczby osób bez zabezpieczenia, przebywających w zamkniętych pomieszczeniach. Nie ma żadnego innego pomysłu na walkę z epidemią. Musimy po prostu wrócić do tego początkowego działania, którym było radykalne zmniejszenie grupowania się ludzi w zamkniętych pomieszczeniach. To można osiągnąć poprzez maseczki i zachowanie dystansu, a tam, gdzie impreza czy spotkanie nie umożliwia tego rodzaju działań, te imprezy trzeba zawiesić - sugerował ekspert. Pytany o ogłoszone przez resort edukacji plany powrotu do nauki w szkołach od 1 września, odparł: "Tam, gdzie jest w tej chwili sytuacja niekorzystna, powinniśmy prowadzić naukę zdalną lub hybrydową - część dzieci w szkole, część dzieci w domu". Jeżeli sytuacja jest bardzo zła - jest to powiat czerwony - należy rozważyć wstrzymanie rozpoczęcia nauki w szkołach - podkreślił dr Grzesiowski.