Downing Street zaatakowana piłeczkami tenisowymi przez tłum protestujący przeciwko lockdownowi. Czy była to szczególna demonstracja, czy jedna z wielu jakie przetoczyły się przez brytyjską stolice?

Data była nieprzypadkowa. Manifestację zorganizowano w dniu, kiedy miało nastąpić zlikwidowanie wszystkich wciąż obowiązujących obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa. Pierwszy dzień lata miał być dla Brytyjczyków pierwszym dniem wolności, ale tak się nie stało. W zamian rząd premiera Borisa Johnsona przedłużył o kolejne 4 tygodnie obecne ograniczenia - co oznacza, że puby nadal nie mogą być w pełni otwarte, nocne kluby pozostają zamknięte, nie działają pełną parą kina, teatry i sale koncertowe. To Brytyjczykom się nie podoba, dlatego zebrali się przed biurem premia na Downie Street by wrazić swój sprzeciw.

Piłeczkami tenisowymi rzucano ponad głowami pilnujących wjazdu policjantów. Na piłeczkach malowano różne hasła, na przykład:  pozbądźmy się Borisa,  z oczywistym komunikatem dla premiera, czy inne, bardziej niecenzuralne, które odbijały się po tym najważniejszym politycznym bruku.

Nie doszło do brutalnych starć, ale 12 osób aresztowano za zakłócenie porządku publicznego i złamanie zasad lockdownu, który wciąż ogranicza liczbę osób, jakie mogą spotykać się w jednym miejscu do 30. Co oznacza, że gdyby pierwszy dzień wolności nadszedł wraz z pierwszym dniem lata, taka demonstracja byłby legalna. 

Rząd wdraża "plan B"

Plan B zakłada ostateczne zniesienie ograniczeń 19 lipca i powinien być zrealizowany. Przemawia za tym sprawnie przebiegający program szczepień. Choć liczba zakażeń wariantem Delta koronawirusa rośnie - w jednym tylko tygodniu o 3/4 - nie są to liczby niepokojące. Najważniejsze jest to, że do szpitali trafiają wyłącznie ludzie niezaszczepieni, a bilans zgonów utrzymuje się na bardzo niskim poziomie.

Oprócz luzowania ograniczeń na terenie kraju Brytyjczycy nie mogą się doczekać złagodzenia rygoru na granicach. Wciąż po powrocie czeka ich 10 dniowa kwarantanna. Ale jest szansa, że osoby w pełni zaszczepione będą mogły podróżować do krajów oznaczonych kolorem pomarańczowym - w tym do Polski - bez konieczności izolacji po powrocie. Decyzja w tym zakresie powinna zapaść jeszcze w tym tygodniu, najpóźniej w poniedziałek.

Opracowanie: