Boeing 767, który awaryjnie lądował na lotnisku im. Chopina w Warszawie, wieczorem albo w nocy zostanie podniesiony z płyty lotniska i przetransportowany do bazy technicznej LOT-u. Na razie samoloty, które miały lądować na warszawskim lotnisku, przyjmują porty w Krakowie, Poznaniu i Łodzi.

Prezes LOT-u Marcin Piróg poinformował, że samolot Boeing 767, zwany Papa charlie, to-14 letni, najmłodsza z maszyn długodystansowej floty LOT-u. Był w bardzo dobrym stanie technicznym. Tego typu usterki zdarzają się w każdym typie samolotów - zaznaczył szef polskiego przewoźnika.

Usterkę centralnego systemu hydraulicznego załoga polskiego samolotu sygnalizowała pół godziny po starcie z Newark w Nowym Jorku. Jeśli chodzi o klapy, to zadziałały, ale nie wysunęło się podwozie, stąd też przez godzinę samolot krążył. Po pierwsze próbował wypuścić podwozie, po drugie miał za dużo paliwa, żeby lądować - powiedział Piróg.

Prezes LOT wyjaśnił, że nad Warszawą boeing miał 7 ton paliwa. Maszyna musiała krążąc zużyć tyle paliwa, by "przy minimalnej ilości przy trzech tonach lądować". Awaryjne zrzucanie paliwa nie miało miejsca.